Skoro liczba wyświetleń poprzedniej notki przekroczyła 500 (marnie, ale równo) to z czystym sumieniem mogę dodać nową. Ale też dlatego, że muszę znaleźć coś do roboty, by nie brudzić rączek magisterką. I dlatego, że dzięki anonimowemu komentarzowi przeczytałam dziś cały blog Fretki i czuję się zainspirowana. Zawsze jak czytam bloga kogoś kto (fajnie) pisze co kilka dni myślę sobie: oh jakby to było pięknie. Przepiękni byśmy byli. Szkoda tylko że czuję się teraz jak kopiara. Małpa małpuje, nic innego nie potrafi. Każdy kogoś kopiuje, tylko pół biedy jak to ktoś z zagranicy czy też innej warstwy społecznej, najgorzej kopiować równego sobie a jeszcze bardziej najgorzej gdy on to zobaczy. Ten równy. Pierwszy. Fak, znowu druga.
Nic nowego na szeroko pojęty temat egzaltacji nie stworzyłam, to taka raczej wtyczka pamiętnikarska. Z kategorii 'blogi osobiste'.
No więc dwa tygodnie przesiedziałam na dupsku rozdmuchując czarne chmury wiszące nad mym łbem. Dwa tygodnie miną w piątek. Dwa tygodnie temu (licząc od piątku, no mówię) przekonywałam się - jezu kupa czasu, zdążę ogarnąć! Bo w piątek moja promotorka idzie na urlop, a że nie należy ona do ułatwiających komukolwiek życie, to najpewniej cokolwiek jej wyślę po tym dniu (lub nawet tego dnia, przecież kto normalny w ostatni dzień pracy wykonuje jakieś czynności) przeczytane zostanie we wrześniu. No bo przecież nie na urlopie. Nie na wywczasach. We wrześniu, a przecież jeszcze trzeba trochę czasu na krzyki i wykłócanie się, na awantury całonocne emailowe, na miliards rzeczy. I między tym miliardsem rzeczy czai się obrona, która musi być odbębniona do końca września. Podobno nie ma takiego dedlajnu którego nie da się przesunąć. Podobno nie było jeszcze przypadku, żeby ktoś się nie obronił, ba, nigdy nie zdarzyła się trója. Podobno promotorzy przy końcówce ułatwiają. Na pewno nie mój. Mój to szatan. SZATAN. No. Więc jutro (dla kłótliwych informacja: dla mnie dzień zaczyna się wtedy, kiedy jest jasno i kiedy wstaję, nie sekundę po północy - ta reguła obowiązuje tylko w urodziny) życzliwa koleżanka, która już się obroniła, przyjdzie do mnie i mi pomoże, skopiuje się to i owo, przeinaczy, sformatuje. Ameryki nie odkryje. Żenadę uniwersytecką podkarmi.
A w czwartek (o ile w środę praca zostanie skończona, innego scenariusza w zasadzie nie przewiduje :() muszę się spakować. Nie brzmi to nawet w połowie tak groźnie jak powinno - muszę się spakować na NIE WIADOMO ILE DNI. Od 2 do 11. W mały plecak. Nie wiem nawet jaka będzie pogoda za jedenaście dni. Nie mam się w co ubrać. Nie mam pieniędzy. Ale wszystko to nieważne, bo w piątek mam rozmowę o staż który mógłby obrócić me nudne kołdrzane życie żarłoka w ekscytujące życie stażystki w dużej agencji. Yep. Dyg dyg.
A za miesiąc będę w Tokio z moją najlepszą przyjaciółką (tak, nadal jesteśmy razem, więc jeśli ktoś planował wskoczenie na moje miejsce...sorry.). No nie brzmi to źle.
Cały dzień chodzi mi po głowie dźwięk. Macie tak? Mnie się zdarzają prześladujące słowa, ale dziś to jest dźwięk. Jak robią buziami psy we Francji (i francuskiej części Szwajcarii). JUF JUF (z wąskoustym U, które wymusza skupione sepleniące F). To powinno zacząć coś znaczyć, takie jakieś smaczne. Na przykład...juf, ale jestem padnięta! Juf, zapomniałam gaci na zmiane.
Juf mać, nie mam siły ochoty motywacji mózgu bezmózgu na napisanie ostatnich kilku stron magisterki.
Fotki dla zafrasowanych, że nie wiedzą jak skomentować. Miłość blednie proporcjonalnie do czasu oczekiwania na moje buty do biegania, książki i portki.Nie no, nie blednie. Przecież dobrze znam zjawisko chaosu :)
Aha, moja druga Piana, gdyby ktoś na Twitterze nie zauważył. Czy Piany nadają się żeby je wydrukować i pokazać jako moje talenta? :( No bo ja już nie wiem. Nikt na słowo nie uwierzy, że umiem pisać (co też jest w mojej głowie dyskusyjne i siedzi nieudacznik szatan, pewnie dziad po kądzieli promotorki, oraz złoty anioł trzymający pęk narcyzów).
Kciuczki całą środę i dam radę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Napiszę komentarz, bo może jak będzie dużo, to utrzymasz takie tempo dodawania nowych notek. Ah jak fajnie by to było.
OdpowiedzUsuńmoże nie taki diabeł straszny, mój był diabelny, a na koniec okazał się aniołem, choć nie wiem, czy nie o nieco czarnych skrzydłach i myślach ;)
OdpowiedzUsuńno to teraz Fretka wpadnie w panikę, jak jej statystyki skoczą... Haha. Ciężko mi uwierzyć, że jej wcześniej ie znałaś. :)
OdpowiedzUsuńa magisterka to pikuś. Przepisywanka.
Na razie wpadła w panikę, bo ktoś przewidział, że wpadnie w panikę, a wpadła.
UsuńNo i cześć, Bzu. Miło poznać. Serio serio.
A cóż to za duża i tajemnicza agencja?
OdpowiedzUsuńO tak, pisz częściej!
Tak przy okazji - mogłabym chyba zakupić tę spódnice z american apparel, ale jak do września nie ma mnie w Polsce, więc ew. mogę się później odezwać.
OdpowiedzUsuńo matulo! napiszę (ja, jeden z cichych obserwatorów) bo też się nie potrafię zabrać za coś, a mianowicie za szukanie praktyk. mam CV napisane, portfolio złożone (od kwietnia) i nie potrafię tego wysłać...! nie wiem dlaczego. I tez dziennie wstaje i mówię: Dobra DZISIAJ to już na 100 powysyłam! i nadal nic. W takim razie, jak Ty kończysz jutro magisterkę, ja wysyłam podania! koniec obijania! muszę mieć praktyki do września załatwione! (to taka wiadomość bardziej dla mnie niż dla Ciebie,żeby się już ostatecznie zmotywować:) )
OdpowiedzUsuńpowodzenia! (dla Ciebie i dla mnie)
Justyna
nie wiem jak skomentować twój wpis(jak zwykle, dlatego jestem jednym z cichych obserwatorów, który po prostu chłonę twoje zdania i rozpływa się nad każdym z nich) ale chciałam powiedzieć, że zainspirowałaś mnie do nauki francuskiego(może nie tym postem^^ ale ogólnie). chciałam się zapytać jak długo się go uczysz? czy chodziłaś na kursy czy miałaś lekcje indywidualne? czy wymowa/ortografia/gramatyka jest bardzo ciężka czy jednak po pewnym czasie to wszystko wchodzi w nawyk? co mówili twoi host rodzice na temat twojego francuskiego? czy dużo uczyłaś się oprócz zajęć, czy raczej byłaś dość leniwa?
OdpowiedzUsuń+ przeczytałam twoją pracę na temat owsianki i chyba w końcu dam jej szansę:)
sówka
uczyłam się fr w liceum, a potem po dwoch latach przerwy znow zaczelam, prywatnie, dwa lata. ale moja nauczycielka byla wogole nie sroga i nic nie cisnela, a ja jestem leń no wiec poziom mam słaby... wymowa dla mnie była łatwa, gramatyka też do przeżycia, no trzeba wkuć, w praktyce i tak używa się tylko trzech czasów. Moi host rodzice mówili że bali się że wcale nie mówie (bo ostrzegałam) ale że przecież mówię, dobrze! Ale rozmawiałam w zasadzie tylko z dziecmi po francusku, dorosli byli zbyt interesujący żeby co chwile przerywać rozmowę i dopytywać się o słówko itd. Mam zamiar kontynuować jakoś...
Usuń<3 <3 <3 ja tam w Pianie czytam tylko tylko twoje twory! dużo się nie naczytałam zatem :)) płacą ci za te artykuły??? powinni.i ten rewolucyjny przepis na pankejksy! kupię maślankę i zrobię. kocham cię Bzu zawsze i wszędzie <3 a.
OdpowiedzUsuńnie płacą, robie to dla ludzkosci, z dobrego serca! ;)
UsuńI jak poszła rozmowa? Powaliłaś ich na kolana? ;p Jaki strój miałaś na sobie? Bo ja tak pytam bo zawsze przesadzam w jedną albo drugą stronę. Albo zbyt sztywniacko albo zbyt luzacko..
OdpowiedzUsuńja byłam totalnie jak lump, tak jakos wyszlo... spodnica mini kolorowa (na twittowym zdjęciu wzorek), beżowo-różowa koszula luzna i pognieciona i wpuszczona w srodek, trampy. i podarta przybrudzona torba plocienna. ale widać nie ocenili książki po okładce, lub też okładka wydała się na tyle szalona że aż przydatna ;)
Usuńcześć kloszardzie ;)
OdpowiedzUsuńuśmiechnęłam się czytając Twój wpis, bo jestem w bardzo podobnej sytuacji, męczę tylko licencjat a nie magisterkę. I właśnie też mam w piątek (ale za tydzień) rozmowę w super agencji a Twój dzisiejszy sukces odebrałam (w sumie sama nie wiem czemu) jako dobrą wróżbę :)
Aga
pytanie od wścibskiej czytelniczki: jaki masz temat tej magisterki, nad którą rozpaczasz już miliard lat? ;)
OdpowiedzUsuńo ile pamietam to... moment... cos w stylu 'wybrane cechy osobowosci a poziom kreatywnosci u pracownikow agencji reklamowych i nauczycieli'
UsuńFU
Ciekawe! I jakie wnioski?
UsuńBzu, a mogłabyś się podzielić informacją skąd wyjechałaś jako au pair ? Bo szukam zajęcia na ciąg dalszy wakacji, wiem że trochę późno ale a nuż.
OdpowiedzUsuńAnka
eee... z domu?:P żadna agencja, strona au pair world.
Usuńhejo, chciałam tyklko poinformować, że też się dostałam na staż do agencji (patrz parę postów wyżej) z myślą, że Twój staż jest dla mnie dobrą wróżbą;)
OdpowiedzUsuńAga
brawo:D
Usuńhej, szukasz pokoju czy mieszkania do wynajęcia w Wawie?
OdpowiedzUsuńteraz szukam kawalerki do kupienia, ale jak mi sie nie uda to bede szukac do wynajecia, od pazdziernika. a co?:>
Usuńbo mam pokój do wynajęcia, ale najlepiej od zaraz ;)
UsuńChyba byłoby ok, ale nie chcę tak na 100% obiecywać... A podasz jeszcze wymiary?
OdpowiedzUsuńOdnośnie pytania z twittera: zdecydowanie nie Białołęka. Będziesz przeklinać dojazdy, korki - nie wierz w dojazd 30-40 min. 1h najkrócej.
OdpowiedzUsuńJa bym brała na Woli, tylko nie w starym budownictwie. Albo poczekaj jeszcze na jakieś okazje, nie wierz, że wszyscy teraz rozchwytują mieszkania. Moja znajoma chce sprzedać na Bemowie i nie jest tak łatwo.
piękne zdjęcia :) / http://murphose.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńahahahah Bzu, jak ja Cię kocham. <3 :D
OdpowiedzUsuńZakładaj mi tu fanpejdż, no już, raz raz raz!!!
OdpowiedzUsuńaga
cześć, to znowu ja:) myślę, że przekonasz się niebawem o tym, o czym ja się przekonałam - legenda o tym, że prace lic/mgr powinno się napisać przed rozpoczęciem pracy/stażu bo potem, wracając padnięta do domu po całym dniu PISANIA na KOMPUTERZE jest to wyzwanie wyjątkowo trudne ;>
OdpowiedzUsuńaga
nooooo nieeee czy Ty masz to.. coś pracowe w biurowcach na Marynarskiej?
OdpowiedzUsuńJeśli tak oznacza to, że (prawie) oddychamy tym samym powietrzem! <3
Bzuuuu, mój idolu błagam Cię opisz jak wyglądałam Twoja rozmowa kwalifikacyjna. W środę będę walczyc o staż i już panikuję, bo to nie będzie pierwszy raz, a poprzednie... no.. nie wypadły najlepiej. Możesz jeszcze napisac coś o finansach? w sensie bliżej prawdziwej wypłaty czy raczej symboliczne wynagrodzenie?
OdpowiedzUsuńKasia, wróć!!!
OdpowiedzUsuń2 miesiące - smutny rekord:/
OdpowiedzUsuńno to już kurwa przesadzilas zeby 2 miesiace nie pisac!
OdpowiedzUsuńTy w ogóle jeszcze piszesz tego bloga czy już totalnie wyjebane i jedyne co jesteś w stanie stworzyć to jakieś z dupy wzięte jednozdaniowe tweety? :/
OdpowiedzUsuńostatni komentarz rzadzi ;] Katarzyno, zyjesz?!:O
OdpowiedzUsuńpisz bo zostaniesz stara panna i koty cie zjedza
OdpowiedzUsuńPo dwa razy dziennie wchodzę i nabijam Ci wyświetlalność. Mogę i po trzy, tylko wróóóć!
OdpowiedzUsuńKarola
Nie jestem fanką gruszek, ale po Twoim artykule w pianie zasmuciłam się, że w moich tygodniowych zakupach nie przewidziałam gruszek. Na pocieszenie mam świeże figi i kozi ser ;)) Siedzę na erasmusie na przedmieściach Paryża i zarówno feta jak i ser kozi są w cenach dla lordów...
OdpowiedzUsuńczytała Twój artykuł w 'pianie' - uroczy!
OdpowiedzUsuń+ uwielbiam gruszki i nie jestem z tych jęczących że jesień, mimo że jutro pierwszy dzień na uczelni :)
Halooo, kiedy nastepny post:)?
OdpowiedzUsuńPANIIII! PANI DA MI TROCHE RADOSCI NA TE SZARE DNIIII. DAJTE PANIII, DAJTE!
OdpowiedzUsuńCodziennie wchodzę, codziennie sprawdzam, codziennie jedno wielkie NIC w temacie "nowy post":/
OdpowiedzUsuńK.
tęskno za bezukiem :)
OdpowiedzUsuńSTO LAAT, STO LAAT nieech żyyyje żyyyje naam!
OdpowiedzUsuńSpóźnione ale szczere życzenia z okazji 3 miesięcy osrywania blogaska!
Kiedy oficjalne zamknięcie? : )
Już nas nie kochasz :(
OdpowiedzUsuńSwoją drogą: ciekawe, ile było wyświetleń tej notki... Wiadomo, wchodzi się po to, żeby sprawdzić, czy jest nowa... oczywiście, nie ma...
OdpowiedzUsuńBzu, ja tak zupełnie z innej beczki: klikam w Twoje czytanki/patrzanki, bo szukam czegoś ciekawego do poczytania - masz masę nieaktywnych linków. Jeśli interesuje Cię jeszcze prowadzenie bloga, to może warto byłoby to uporządkować?
OdpowiedzUsuńbezukowa no napiszze cos w koncu,tak malo jest ociekajacych jadem i ladnymi fociami blogow ,ktore nie powoduja jednoczesnie odruchu wymotnego,teskno nooooo.statsy podskoczyly wiec mozesz cos napisac;D
OdpowiedzUsuńou vous etes, madame?
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie piszesz, jestem pod wielkim wrażeniem!
OdpowiedzUsuńmusiałam się zadowolić mikołajkowym postem z tamtego roku i jakoś tak przykro. nie ujmując rewelacyjnemu postowi. tęsknimy !
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Bzu.
OdpowiedzUsuńSpinaj poślady i produkuj jąkąś notunię bo gawiedź tęskni.
bzuuu, poleć mi jakiegoś ładnego tumblra proszę!
OdpowiedzUsuńNo Bzuuuuu kochany... napisz coś dla nas. Czekamy i tęsknimy :( i żaden inny blog nie może Cię zastąpić :(
OdpowiedzUsuńJ.
na usta polecam maść z witaminą A (w aptece za max 3 zł). Ja też miałam carmexy, nivee, neutrogena i nic nie pomogło dopiero ta maść:>
OdpowiedzUsuńmożesz podziękować mi za poradę powrotem do blogowania:PP
minęło pół roku... to już chyba koniec:(
OdpowiedzUsuńBędzie nowy post za kilka dni, haa!
Usuń