wtorek, 22 maja 2012

Cześć milusińscy! Niespodzianka! Dziś nie będzie marudzenia i chlipania!
Bo gdzie jestem? W pieprzonym raju. Gdzie ptaszęta spiewaja cala dobe i nie sa zatrute przez zanieczyszczenia (albo może dobrze sie maskują), gdzie w górach rosną kwiatki doniczkowe z polski (jakieś takie dziubate cebule), gdzie ludzie jedzą pyszności i deser jest codziennie. I czekolada jest codziennie. Chryste no.

Jestem w miejscu gdzie ludzie są mili a pociągi czyste. Można by zjeść zupe na podłodze i nic by sie nie wylało, a jeżeli już coś, to możnaby to wytrzeć chlebem i nadal byłoby to okej bo wszystko jest czyste i porządne. Gdzie dwuletnie dzieci segregują śmieci i perfekcyjnym francuskim proszą o croissanta i dolewke winegretu do sałaty, a na przekąskę na plaży jedzą suszone figi. No kurna. Figi.

Przez cztery dni zjadłam więcej pieczywa niż przez rok w Polsce. I wiele innych orgazmicznych pyszności. Pamiętam że jak miałam dziesięć lat, to obejrzalam program w tv o kuchni szwajcarskiej. Zobaczyłam raclette i zamarzyłam o raclette. I spróbowałam. Umarlam z rozkoszy. Bezkarne bezwstydne jedzenie stopionego sera. Plus korniszonów i ziemniaczków i miliona innych rzeczy. Super wołowina krwista jak krew z tętnicy. Czekoladowe ciasto ledwo tylko nadpieczone. DESER CODZIENNIE. I jak tu nie być przeszczęśliwym.

No dobra,  powiem, bo może jeszcze jest ktoś kto nie połączył faktów z twittera - śladem Uli Celebrytki i Balbiny, bawię się w au pairowanie we francuskiej części Szwajcarii, tuż pod Genewą (no dobra, PKP jechałoby dwie godziny, ale PKP to czarny sen, a dziesięć minut to tuż pod). Na wszelkie pytania chętnie odpowiem (oprócz tych na które odpowiedź można znaleźć bardzo łatwo). Sześć tygodni.

Trafiła mi się rodzina idealna (chociaż mogą się jeszcze okazać zwyrolami, jak sądze...). W całym domu idealne przestrzenie, więcej okien niż ścian, masa książek, dobrego jedzenia. Chciałabym się z nimi zaprzyjaźnić ale przez to czuję się troche jak taki mały głupi pies który skomle o głaski. Muszę sprawić żeby mnie pokochali :> Póki co zabawiam ich opowieściami o obleśnym Lublinie (już czuje gorący oddech obrońców naszej pięknej lubelskiej krainy, gdzie żule mieszkają na ławkach głównego placu miasta i noszą ze sobą słoiki z brudną wodą która udaje zupe). A oprócz tego że są cudni, to wcale nie są snobami, noszą przetarte skarpety i nie marnują żadnego jedzenia! Do moich skarpetek przyklejone są okruchy i ryż. Dzień spędzam na powolnym wchłanianiu francuskiego, przytulaniu dinozaurów, oglądaniu albumów o fotografii i malarstwie i Berlinie i Dakarze (tatuś dyplomata...) i suwaniu samochodzikami po licznych podłogach. Suwaniu kolanami. Wycieraniu paszczy. Zmieniam nawet pieluchy!! Niech żyją książeczki dla dzieci i komiksy i muminki po francusku. Niech żyje mój pokój, z którego okna widać Alpy. Niech żyję ja, która nie napisała nic nowego do mgr, nie wysłała nic do WO (no kurna, prosze, to jednak WO...), ale to głównie dlatego że nie miałam dostępu do neta. Niech żyję ja, odważna i dumna z tego, a jednocześnie super hiper spóźniona w tych swoich przygodach,  bo wszyscy już robili jakieś szalone rzeczy, a ja nawet jak jestem au pair, to i tak zamieniam się w domowego pieska.
Codziennie mi się śni, że już jest rano i ja jestem przy wszystkich ale nadal w piżamie (w której bywam przy wszystkich, ale w tych snach zawsze wychyli się jakaś golizna! najczęściej pół biustu!), albo że już jest rano i dzieci coś chcą. Budzę się i nie wiem gdzie jestem. Jak wrócę to się zabiję bo będę wiedziała gdzie jestem. Budzę się i jest ciemno i pada i Alpy. Wszystko się myje nocami, żeby na rano było czyste. Ten kraj jest szalony.

Wiem, przesadzam. Lubie przesadę i egzaltację. Mniam mniam egzaltacja. Mniam.

33 komentarze:

  1. Bez brudu za paznokciami w tekście, a mimo wszystko tak dobrze się czytało...nieprawdopodobne mój Kasztanie!

    OdpowiedzUsuń
  2. pokaż wszystko! zachłanność i ciekawość max po tym poście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. 0jej jaka to dalkość i inność. Partir c'est un peu mourir, ale chyba nie warto myśleć o tym na początku podróży...

    OdpowiedzUsuń
  4. dobrze, że tam jesteś. należą Ci się desery, pyszne obiadki i piękne alpy w tle :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja nie mogę! haha! do połowy drugiego akapitu już wiedziałam, o co chodzi! w końcu to samo mnie otacza, tylko, że mniej okropny niż niemiecki - szwajcarski niemiecki, ale wciąż nie za ładny ;)
    jakbyś wybierała się w te strony to służę pomocą, łóżkiem, jedzeniem. Może gotować nie umiem, ale chleba mamy pod dostatkiem - przez niego przytyłam 3 kg - więc uważaj lepiej! :P
    Poza tym, hmmm... chętnie się spotkam, jeżeli byś miała ochotę - mieszkam pomiędzy Basel a Zurichem ;)
    mam nadzieję, do zobaczenia
    a już zauważyłaś, że francuskojęzyczni szwajcarzy liczą inaczej?

    OdpowiedzUsuń
  6. no no - bzu nam w świat wybyła :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bravo, bravo!!! A kiedy to dziecko podjelo taka decyzje?I na jak dlugo wyjechalo? Zazdroszcze, zwlaszcza francuskiego bo wzial i umarl.

    OdpowiedzUsuń
  8. raclette to taka apetyczna nazwa, kiedy to sobie wymawiam pod nosem z akcentem na 'tt' to brzmi jak ciepły, roztopiony ser na podniebieniu haha.

    strasznie Ci zazdroszczę a kiedy widzę notkowe zdjęcie i przypomnę sobie to, które wrzuciłaś na twittera to wyobrażam sobie, że masz pod tą Genewą swoje własne 'Dżwięki muzyki' i razem sobie z dzieciaczkami i kozicami i dinozaurami jodłujesz w górach :) (chociaż tamto było w Austrii no ale mniejsza o to)

    OdpowiedzUsuń
  9. niech cie szlag ,bezukowa! Ty, i te Twoje opisy.phi


    :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam ludzi, którzy lubią raclette, ja na sam zapach umieram :-).

    Co do tej czystości bym się nie zgodziła -- zauważyłaś, że Szwajcarzy przeokropnie dużo palą i rzucają pety pod nogi? Przystanki są zawalone tym świństwem, choć, o dziwo, innych śmieci raczej nie ma.

    Pozdrowienia z ZRH :-D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ejj taaam, ja też odebrałam Szwajcarie jako mega czystą!;)

      Usuń
    2. tak, ludzie rzucają pety wszędzie, ale jest tyle ludzi od porządku, że codzienna dawka jest pozmiatana, więc petów nie czeka długi żywot, a poza tym ludzie tu są trochę leniwi - pod względem właśnie petów, no i wiedzą, że i tak ktoś to posprząta, więc się nie męczą

      Usuń
    3. Ale to jest właśnie dziwne -- skoro są leniwi i wiedzą, że ktoś posprząta, dlaczego papierków czy plastikowych butelek też nie rzucają na chodnik? To jakimś cudem trafia do kosza.

      Swoją drogą, z wielką ulgą przyjęłam zakaz palenia w barach i restauracjach. Jest w Zurychu taka jedna stara kawiarnia, do której zawsze chciałam pójść. Przez dłuższy czas się nie dało, bo powietrze można było siekierą rąbać. Ohyda.

      Poza tym zgadzam się, uwielbiam szwajcarski porządek :-) (i komunikację miejską <3!).

      Usuń
  11. Witaj Bezuk :)

    Jeszcze niecałe 2 tygodnie i również będę w Szwajcarii !!!
    Będę mieszkała pod Bernem, w jakiejś wiosce. Pokój z balkonem i widokiem na góry i jezioro Thun !!! :)

    Świeże powietrze i jedzenie, i góry który KOCHAM :)))) Szczęście do połowy lipca ale mimo wszystko :))

    Buźka , i nie przejedz się :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak Ci się udało załapać na coś tak fantastycznego ?
    Świetny post :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ja też lubię Twoją egzaltację.=!

    OdpowiedzUsuń
  14. no to teraz czekam na relacje! jedz te pyszności (ojezusie, jak ja zazdroszczę tego sera! i pieczywa!), uczę się francuskiego i zwiedzaj jak najwięcej!:)

    OdpowiedzUsuń
  15. a co z Twoją mgr? nie bronisz się w terminie?

    OdpowiedzUsuń
  16. A tam magisterka, poczeka :)
    Wszystko w Szwajcarii jest super, ale dlaczego tak drogo :(

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  17. Alpy za oknem to mój widok wymarzony. Ja skojarzyłam gdzie jesteś po "czystych pociągach" (chociaż tutaj w Niemczech tez takowe są )Aczkolwiek nie ma języka francuskiego.

    OdpowiedzUsuń
  18. dawaj zdjęcia !!!! luv ya <3

    OdpowiedzUsuń
  19. To ja mam pytanie : jak się w to wkręciłaś? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie? sam internet czy agencja? :>

      Usuń
  20. ach Bzu z nieba mi spadłaś! jakiś czas temu w przypływie szaleństwa zarejestrowałam się na au pair world i kilka dni temu napisała do mnie jakaś 3-dzietna rodzina z Hiszpanii, w związku z czym mam milion pytań. Czy mogę mailowo cię nimi zasypać? ;>

    OdpowiedzUsuń
  21. super, podcierasz obsrane dupki za jedzenie i nocleg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i 'kieszonkowe'! i super towarzystwo!

      Usuń
    2. super towarzystwa można poszukać samemu, tak jak o bosze bosze pieniążki zarobić w poważnej, a fe dorosłej pracy, dla ludzi z wykształceniem, ojejciu zapomniałam że ma tylko średnie :(

      Usuń
    3. Jak chcesz kogoś poniżyć niedowartościowana osóbko, to pamiętaj, że każdą pracę można sprowadzić do takiej formy. Lekarz? - Super, babrasz się w ludzkich bebechach i krwi, żeby mieć na waciki.

      Usuń
  22. "Orgazmiczne pyszności" hihi buziak!

    OdpowiedzUsuń