Zło:
Cóż mi z tego że na interwiu wypadłam jako ta błyskotliwa i pełna zapału, ja + puszenie loka + wyszczerz + tip top cv, ja + pan o oczach Grubego Tony'ego z Simpsonów skoro okazało się że nie szukają studentów dziennych na 4 godziny pracy przy kompie w domu własnym, tylko czlowieka z obiema rękami zdolnymi do obsługi excela i powerpointa przez OSIEM godzin W BIURZE. kolega kolegi kolegi okazał sie mocno niedoinformowany.......Dokończę myśl - z mojej wielkiej fortuny tysiąc dwieście brutto nici:(
Dobro:
Zrobiłam sobie rano dla otuchy omlet biszkoptowy. Z cukrem pudrem na wierzchu. Zdjęcie do wyraźnych nie należy, w zasadzie nie przedstawia NIC, bo wiadomo, ta maniera artyzmu...Widać jednak puchatość. Zresztą, dzieło to powstało między szóstą a siódmą rano i nie miałam czasu robić stu zdjęć bo jadłam go biegając w gaciach oszalała ze strachu że sie spoźnie na interwiu, a pfi:/
Zło:
Moją nowo odkrytą wadą jest fakt, że uwielbiam parówki i postanowiłam się z tego wyspowiadać. Dodajmy do tego uwielbienie masła i nieszczęście gotowe. Morlinka z Berlina + pomidor z pieprzem + chleb z masłem = szczęście.
Dobro:
Kupiłam (za cudze pieniądze;/) przefantastyczną sukienke za przefantastyczną cene....których jednak nie zarobie więc powinnam ją odpracować szorując lastryko na klatce schodowej z plwocin pochodzących z samiuśkich płuc, butelek piwa "lubelski żul" oraz kurzu i znoju dnia codziennego.
Bez ładu i składu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
MMMMMMMMMniammmmmmmmmm!!! Puchate och, ach wystrzeliło w przestrzeń powietrzną! Też chceeeeeee!! Ja jak robie rano naleśnioki to zazwyczaj w międzyczasie "układam" włosy, ubieram buty, pakuje się i jem stojąc nad patelnią po czym wybiegam z domu i robię slizg na błocie :/ i też miałam faze parówkową z 2 lata temu ale przeczytałam skład i mi przeszło błyskawicznie.
OdpowiedzUsuńomlet biszkoptowy? ciekawe :D niech żałują że Cię nawet na 4 godziny nie chcą :P
OdpowiedzUsuńczekamy na kieckę ;>
Mam informacje z pierwszej ręki, że w tej firmie w której bylaś na rozmowie szukają dziewczyny do pracy po to, zeby wrzucała zwłoki wyłudzaczy ubezpieczeń do Zalewu Zemborzyckiego.
OdpowiedzUsuń-Alfons Pietruszka.
Ying yang w czystej postaci, a nie bezskład.
OdpowiedzUsuńGrzybek z proszkiem czy bez?
Nie ma za co, uwielbiam Twój sposób pisania i tylko czekam aż się coś nowego u Ciebie pojawi :)
OdpowiedzUsuńA jakbyś chciała to mogłabym coś wydrapać dla Ciebie :)
zanim ją odpracujesz może ją sfotografujesz?
OdpowiedzUsuńola
chyba mam za dużą patelnię albo co, bo mi taka puszystość nie wyszła, bu.
OdpowiedzUsuń:-) Migdala
OdpowiedzUsuńSmaczny blog... zdjęcia jedzenia zawsze wprawiają mnie w zachwyt :) A Twoje zdjęcia sa świetne, więc zgłodniałam normalnie :)
OdpowiedzUsuńparówki + podgrzany tost z roztopionym masłem = sam tłuszcz, czysta roskoszt i pełne wyrzuty sumienia :P
OdpowiedzUsuńNawiązując do poprzedniego wpisu musze wspomniec, że kompletnie nie rozumiem zwyczaju popijania kawy (tym bardziej czoooornej) zimnym sokiem czy też na odwrót :DD
Pokaż kiecę!:)
A więc: wieczorem wyszło lepiej, ale nie aż tak puszyńscie jak na powyższym obrazku. Ale jestem uparta i będę ćwiczyć, aż się zapcham. Z wiśniowym dżemem dobrze wchodzi.
OdpowiedzUsuńI taka mnie refleksja naszła głęboka: weź nie szukaj roboty (na fabrykę zawsze przyjdzie czas), a może jakieś kameralne obiadki domowe urządzaj, albo na zamówienie, co? Bo ja np. tego dania z ricottą bez ricotty, co jej(go) jeszcze nie znam i nie jadłam, bym spróbowała i zamówiła w celu konsumpcji.