poniedziałek, 9 listopada 2009

Kolejny cudny weekend za mną;) warszawa to jednak ma moc przyciągania, zwlaszcza w postaci pewnej osóbki w różowej sukience, co to nogi stawia do środka;) Opłacało się wstać bladym świtem który w zasadzie bardziej wyglądał jak czerń, potem granat, potem zmiksowana mysz....dyszcz i słota, niepogoda, nic nie stało na przeszkodzie wystarczająco twardo żebyśmy jednak zostali w łóżku. I tak to przed 12stą zawitałam do Katarzyny:) Zostałam przez Marte poznańską poczęstowana gigantycznym rogalem swiętomarcinskim którego nawet taki żarłol jak ja ledwo zmógł. Potem była as always ikea (światełka+śliczności cuud miód i orzeszki pudełka w kwiatki), a potem impreza;) baby (9?), sery pleśniaki, oliwki, krakersy, chipsy (prosze z łaski swojej nie czytać tego CIPSY lub ĆPSY bo nie zdzierżę), dr pepper i wina cypryjskie, w tym urynoriesling z nadmiarem siarczanów;) Czekolada z daimem i daim z czekoladą. Sto kilo więcej ;)










bueh najbardziej udane zdjęcie ever...:P


A potem singstar którego darze miłością wielką i torturuje wsyzstkich swoimi próbami wejścia w dzwięk.
A rano tosty, kawa, pościelowe rozmowy, leniwy wygrzeb z pościeli i wymarsz do tarasów, gdzie zrujnowałam się na torbę i do końca miesiąca jem kasze z tłuszczem, lub też jak dziś jajka sadzone;) No i powrót, w przedziale z milionem osób gdzie OCZYWISCIE pkp grzało, podłoga była lepka a gruby chlopiec przede mną wtranżolił trzy batony i mu zazdroscilam, bo chcialabym jesc batony bez wyrzutów sumienia i być utoczoną rączą łanią do tego.
Jestem przestrasznie niewyspana, bo dziś musiałam kolejny raz wstać o 6 i biec na wykład, wóciłam i zaległam w pościeli z serkiem wiejskim z kukurydzą i pomidorem. Przysnęło mi sie w momencie gdy pan paczkonosz wchodził po schodach, a gdy zadzwonił musiałam zrozumieć, że ktoś dzwoni, obudzić sie, wygrzebać spod kołdry i koca, a także slicznego tacostolika na laptoka, nie wylewając stojącej na nim herbaty. Warto było, gdyż przyniósł moje nowe zimowe okrycie, a mianowicie czarną parkę którą podejrzałam u niejakiej Asi której nnie moge zalinkowac;) Herbe zdążyłam wylać, przed chwilą. Duzo ładnych rzeczy do pokazania, ale zapewne sie to oddwlecze do niemożliwości....;)

7 komentarzy:

  1. Torbę miałaś pokazać ... chcę zobaczyć z jakiegoż to powodu biedna jesteś teraz :>
    ooo ...moja rozmazana twarz :D tiaaaa... teraz wyglądam idealnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. haha no racja, zdjęcie dziewczyn jest fantastyczne :D
    a pod nimi to co jest? :P roztopiony ser pleśniowy?? tak wygląda :P

    poka torbę cipsie ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo nawet ja jestem :)
    a miloscia do singstara chyba mnie zarazilyscie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ŁĄczę się w niesmaku i niechęci wobec mówiących "cipsy", ohyda i hybryda...
    Ja tam bym tego świętomarcińskiego legendarnego, nigdy przeze mnie na oczy nie widzianego, ze słyszenia jeno znanego zeżarła do okruszka ostatniego. I talerz po nim bym wylizała też:)

    OdpowiedzUsuń
  5. dziekuje za boską wyrozumiałość...która zwykła by sie zdawać, ale niezwykła jest totalnie w calej swojej niezwysłości...i amen...bo absolutnie powinnam się już zamknąć ;* Monia82

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam rogale marcińskie. Ale Wam fajnie....

    OdpowiedzUsuń