środa, 9 września 2009

Zanabyłam buty i troche się ich boje....dostalam od koleżanki Oli którą pozdrawiam;] informację, że podobne ale tańsze buty o ktorych marze sa w niechlubnym i tandetnym "dajśmanie". Wobec tego przestałam się snobować i poszłam spojrzeć...no i zakupiłam. Boję sie ich troche, bo mają straszliwy obcas prawie jedenastocentymetrowy. Skubałam w nich dzisiaj fasolke szparagową jak rpawdziwa dama i musze przyznać, że blat w kuchni jakiś poniżony, tak też pewnie poczuje sie małżonek gdy mu sie zaprezentuje....:> oj co z tego że z lekka karłowaty, jak taki kochany! Dziś bowiem poznalam oblicze prawdziwej miłości. Gdy rano czesałam włosy (pfi, nie mam nawet szczotki, kogo ja chce oszukać....rozmontowywałam nocnie zmemłanego kuca), gumka wystrzeliła i wpadła prosto do kibla wywołując mój wrzask przerażenia i cichutkie 'plusk'....na to małżoneczek, nie zważając na kryjące się w zakątkach muszli klozetowej bakterie eszericha koli i od innych inne, włożył ręke do WODY i cap, wyłowił moją ślyczną gumeczkie do włosa! To musi być miłość.

Prezentuje buty...mam trzy miesiące żeby je ewentualnie oddać, czyste bo inaczej pani sprzedająca sie zesra z nadmiaru ekscytacji, mam nadzieje że chodzone po ddywanie to ciągle są czyste, chociaż znając jakże przyjazną polityke zwrotów w naszym kraju to zostaną przeprowadzone badania laboratoryjne i udowodnią one że chodziłam po ekskrementach torfie oraz zwymiotowanym kebabie...;/



Pękata łyda w wyrzucie i zakurzone rajty.

I z ostatnich jedzeń - śniadanie, składowe to ciasto własnoręcznie upieczone, łatwe ładne i utylizujące glupawe skłonne do pleśnienia malinki, winnegronka i pyszna brzoskwinia za trzy złote kilogram;>



Sałatka z baby spinach, pomidorów i mozarelli, plus oliwa i pieprz. Wszytsko towar przeceniony z lidla;)



Zupeczka krem z pomidorów z papryką, bazylią, makaronem który wyglądal jak ryż i małżoneczek sie nabrał haha:> oraz tartym serem który sie tak bosko stopił....;)
Tak jak teraz patrze to chyba troche głupie fotografować każdy swój talerz z żarłem...:/ No nieważne, nieważne no. Buty oddać czy zostawić? A jutro będę karmić ćwierćsiostrę i troche sie stresuje, bo do tej pory tylko mążul testował te żarcia wszystkie...;>

11 komentarzy:

  1. o fuuuu, ja bym już takiej klozetowej gumki nie założyła na włosy ;D zatrzymaj buty, są piękne, naprawdę. nowe ładne sznurówki nadałyby im charakter ;P nigdy nie dodawałam sera do zupy pomidorowej ale narobiłaś mi na to takiego smaku że spróbuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne botki i chcialabym zobaczyć jak się w nich prezentujesz na żywo:).

    Partner rzeczywiście bohatersko postąpił!:D haha;D

    A zdjęcie ciasta i owoców kojarzy mi się z plastyką;D. Chyba kiedyś pani postawila coś takiego na biurku i kazła rysowac;P

    OdpowiedzUsuń
  3. głodny człowiek nie powinien zaglądać na twojego bloga, bo oszaleje od tego boskiego jedzenia! Po 22 właściwie również nie powinno się tu klikać, bo najczęście kończy się to wycieczką do lodówki i rozczarowaniem, że nie ma w niej tego co na zdjęciach...
    Możesz swobodnie dodawać fotki wszystkiego co jesz, ale koniecznie z przepisami! :D Ta zupa strasznie mnie zastanawia. Nienawidze pomidorowej, ale ta Twoja to nie taka zwykła zupa! No i ten ser, ah
    Popłakałam się czytając fragment o butach. Kiedyś kupiłam bardzo podobne, ale nie dało się w nich chodzić...

    OdpowiedzUsuń
  4. a to pisałam ja, *AtReVeTe*, czy jak mi tam :P

    OdpowiedzUsuń
  5. piękne ci one są!
    aczkolwiek mam pytanie: czy fasolka obierana przez damę spakuje lepiej?

    koleżanka ola.

    OdpowiedzUsuń
  6. Obuw tak pracowicie wyszukany i starannie rozchodzony w domowych warunkach..oddanie byłoby bluźnierstwem....ale co ja wiem, skoro sama mam kilka par obuwia szpilkowego, które choć cudne i urocze zazwyczaj przegrywa z płaskimi balerinami..ale ja chyba jestem niereformowalna... i tą oto obuwniczo-autorefleksją pozdrawiam-avilla

    OdpowiedzUsuń
  7. zostaw.dajśman ma bardzo dobrą politykę zwrotów/wymian itd..chyba jako jedyna firma w tym kraju

    OdpowiedzUsuń
  8. Kaiu swietnym jezykiem piszesz, przypadkiem zupełnie trafiłem na Twojego bloga. Chyba bede wiernym czytelnikiem.

    wujo z rodzinnego miasta

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ładne te butki,nie myśl o oddawaniu ich;) Co do gumki w kibelku-to na pewno miłość!!!
    z poważnym poważaniem pisała skarbiątko:)

    OdpowiedzUsuń
  10. A wiesz co ja Ci powiadam? Oddaj buty bo wysokie i nie bedziesz w nich przecie po koślawych chodnikach biegać, ani skakać w busacach, po tygodniu bedziesz walić śru/ódstopiem w beton miejski i płakać z bólu. ODDAJ buty i kup śmietnik. Szacunek dla zręcznej i mężnej ręki męża.

    OdpowiedzUsuń