środa, 14 października 2009

Panienko najswietsza z gwadelupy co to sie dzieje....
Obudziłam sie dziś jak jeszcze bylo ciemno, wyjrzałam przez okno i poczułam sie jak to niedobudzone jeszcze więc nie do konca przytomne, ale napewno pacholę lubiące lepić bałwany i ucieszyłam się że snieg pada, powiało nawet pojęciem 'santa', jakies reny winny przebiec po niebie a wtedy ja schowalabym się za zaslone i wrocila do łóżka z wyrazem uszczęsliwienia na twarzy i czekała na prezenty w skarpecie. Nic takiego sie nie wydarzylo, renifery nie przebiegly, więc powrocilam z normalnym sobie oo tej porze tępawym wyrazem twarzy do wyra, nie przeczuwając co będzie się działo dalej...

...Nad ranem już takim porządnym obudziłam się po raz drugi i w pokoju było JASNO, co o tej paskudnej zgniłej porze roku nie jest zbyt częste, zwykle przecież jak to mieliśmy przyjemność doznać, jest ciemno i szaro od 8 do 17 a potem robi się noc. Tym razem jednak bylo jasno, snieg nadal padał, leżalo go 25 centymetrów na szafeczce na balkonie i poręczy, a mała misja wywiadowcza mnie idącej po jedzenie do spożywczaka wykazała że na reszcie swiata też tyle leży a miejscami i więcej. Spowodowało to zachwyt we mnie, gdyż to pacholę w mej głowie nie przewidziało konsekwencji temperatury w miare dodatniej i takich zwałów sniegu...Tak więc radość i oczekiwanie na święta brutalnie zostaly zmyte wraz z pierwszym krokiem w kasze. Śniegokasze. Wraz z pięcioma litrami brudnej wody jakie wessały sie w me buty, skarpetki różowe wełniane z pomponami, spodnie, płaszcz, czapke i kaptur bluzy. UROCZO. Do tego milion godzin zajęć i owe tępe acz jakże uczynne panie profesorze czy ja mogłabym mieć pytanie, a do tego w górze dwa wytipsiałe paluszki i nerwowość i napuszanie kuca drugą ręką. Zagadka dnia, wprost z baterii testów inteligencji dla dzieci, jaka jest forma pośrednia między łodzią a wiewiórką?* Radość dnia, wielka kanapka z chleba orkiszowego która pozwolila mi uwierzyć że odzywiam się zdrowo. Przed chwilą zjadlam tego sercowego lizaka ktorego dostałam sto lat temu od męża jako "niespodzianke" i chyba nie powinnam tego robić bo na więcej niespodzianek sie nie zanosi! [tak tak to taka skarga bo wiadomo że on czyta i może wreszcie zrobi mu sie wstyd....bo ja mu dziś na obiad przaśne mielone, a on co...]. Musze iść spać bo jutro na 9.45:( szlagby.


*ryba :P

7 komentarzy:

  1. wytipsiałe paluszki hah ;D ja u mnie jeszcze takich nie widziałam ale mam maniaków zakreślaczy... jejku ja nie chcę śniegu :( nie lubię zimna i szalik mój jeszcze nie gotowy! mam nadzieję że śnieg do mnie nie dojdzie tej jesieni.

    a ja mam na 10.45 ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. i jeszcze jako tekst potwierdzający musiałam wpisać 'geole', a cały dzień uczę się geologii i już mam dość ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zima, zima na całego u Ciebie. U mnie jest dużo deszczu i przez to siedzę teraz w przemokniętych butkach bo zachciało mi się pączka i trzeba było wyjść do sklepu ;)
    Uwielbiam chleb orkiszowy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. u nas ciapa...wracam sobie spacerem z jednej lekcji na druga a tu dzwoni uczen,ze sobie zapomniał...więc wzięlam i upiekłam muffiny oraz spożyłam trzy kromy pysznego chleba z załatą tunakiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. http://lauramartinez.wordpress.com/2008/12/11/playboy-mexico-decides-to-celebrate-virgin-mary-by-putting-her-on-its-cover/


    a propos 1ego zdania

    OdpowiedzUsuń
  6. ja już nie wiem gdzie o czym pisałaś więc będzie komentarz zbiorowy. Wiedziałam że tych butów chcieć nie będziesz! Ha! Trzeba było słuchać!! a te naleśnioki to i ja na śniadanie zrobiłam i jejkuś były boooooskiee!! Tylko je upiększyłam otrębami tzn wcisnełam do ciasta bo umnie bida i wszystko wszędzie wrzucam i polałam jogurtem jakimś smętnym ale nic, byłyy rewelacyjne i też takie tylko śniadania mogła być ciumkać a nie jakieś buły i szynki a pfe.

    OdpowiedzUsuń
  7. Napuszanie kuca! Jesteś bogiem.

    OdpowiedzUsuń