środa, 2 grudnia 2009

Jako ze sie strasznie dopominacie to owszem, dobrze, popełnie coś...
Na imprezie było nieco nudnawo i czułam się troche jak mały smark. Gdyż 30latki lubią frytki karbowane z przyprawą do ziemniaków, rżnięte szkło i własne dzieci, te spłodzone lub zaplanowane, jeszcze w postaci dwóch komór. Tak więc ja i moja nienawiść do glutaminianu sodu, niedobrych i kretyńsko pracochłonnych ciast z pięcioma różnymi warstwami masy w tym jedna majtkowo różowa, segmentowych mebli ze sklejki noszacych sto tomów paulo koeljo oraz encyklopedii z wydawnictwa wysyłkowego, i mentalności polaka małego którego szczytem szaleństwa są wakacje w rabce nie mogliśmy sie jakos odnaleźć. Za co mnie zaraz małżonek skrzyczy, że jestem niedobra i nie lubie ludzi. Oh nie.
Jedyne zdjęcia które nie są poruszone, za ciemne - gdyż obiektyw mój ciemnym jest niczym najczarniejsza czeluść - lub przedstawiające obiekty nieładne, są takie:

mąższ i jego rubinowe odęte wargi

fragment uda mega obleczonego w bociani rajtuz cudownie pasujący do kropiatej kiecy w ktorej nie da sie siedzieć i byłam półnaga

typowa reakcja ludzka na widok obiektywu aparatu mego, nieodbiegająca sensem od mojej własnej, bo ja robie głupie miny, ale ostatnio nikt sie na mnie z aparatem nie zasadza.

WYkancza mnie uczelnianość, chociaż nic wielkiego nie robie, po prostu "chodze do szkoły" i jak już wrócę, albo zanim pójde to myśle o tym że niedługo znów mnie czeka "pójscie do szkoły". Patrzenie na ludzi. Słuchanie ludzi. Pocenie sie wszystkimi porami skóry na zajęciach z klinicznej, gdzie dobrotliwy uśmiech i pocieszna zaczeska pana profesora w każdej chwili mogą sie przeksztaałcić w demoniczny śmiech zniszczenia. Dziś na przykład miałam kolokwium na które uczyłam sie wczoraj może z godzine, a potem potwornie rozbolała mnie głowa, więc zaległam w wyrze i zjadlam kilogram mandarynek oglądając w necie buty. Skutkiem tego było dzisiejsze raczej zawalenie tego kolokwium, które o ironio było dość łatwe, więc nienawidze siebie o trzykroć silniej. I wyjście w butach sprzed stu postów, w których mam metr osiemdziesiąt coś i czuje się rączą łanią. Acz wygodne nie są. Po zawaleniu kolokwium kwiczałam wiele godzin aż do teraz i będe kwiczeć do wtorku bo wtedy wyniki. Szkoda ze jestem tym gorszym typem przejmującym bo nigdy nie nastąpuje to PRZED kolokwium;/ Moja jedyna koleżanka która też zawaliła, wręczyła mi na pocieszenie trzeci sezon friendsów i powiedziała ze spokojem małego buddy że z nami koniec bo ona sie nie koleguje z przejmującymi się - jako typowy flegmatyk - ah te smakowite teorie pawłowowskie;) ja jestem cholerykiem, co można poznać po otwieraniu całej poczty jeszcze w windzie - a pisze do mnie nie byle kto, gdyż real, lidl i millenium! I spółdzielnia mieszkaniowa. Nieważne. Temat zgubił się. Mam pstro w głowie. Chce nowe buty.

7 komentarzy:

  1. ze niby przy ponad metr osiemdziesiat mozna sie czuc racza lania..? ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. jak sie jest na codzień karłem to tak ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. a w tych brazowych botkach tez sie czujesz racza lania?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Cie jeszcze bardziej za paragraf nr 1...zapomnialas dodac- salatki...duma kazdej polskiej pani domu...

    OdpowiedzUsuń
  5. 180coś? To jaki one mają obcas, 20cm? :P (no chyba że twierdzisz, że masz 170 ;>)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wczoraj, a może to było przed wczoraj stwierdziłam że ludzie są beznadziejni, siedziałam na uczelni w bufie w oczekiwaniu i nie mogłam z tej beznadziejności, i jeszcze kobita w tle kładąc zupę pomidorową na blat krzyczała "POMIDOROWY!". I te wszystkie kiecuchy w ktorych siadac nie mozna sa okropne. Kilka mierzylam w boskim hm i zawsze jak siadalam na stolku to udo mi sie wylewalo :/ Lubie frytki z przyprawa do ziemniakow. I ja juz nie slucham ludzi, albo gadam co gadam a potem mysle ze to moze jednak nie wypada ale co zrobic jak sa beznadziejni?

    OdpowiedzUsuń
  7. jaki karzeł? te buty nie są takie wysokie :P odkąd poszłam na studia to moja nienawiść do niemyślących ludzi rośnie w zaskakującym tempie :/ najlepsi są ludzie którzy noszą kredki w piórniku i jak na wykładzie jest slajd ze zdjęciem to tak szybko rysują że słychać piszczenie kredek na pół sali :P

    OdpowiedzUsuń