wtorek, 15 grudnia 2009
Chrystusie...
Jak wiadomo, nastała zima.
Cudny zwiewny cukier puder który pokrywał wszystko przez weekend i który dzieki latarniom zmieniał całe niebo i całe to nieatrakcyjne miasto w rozświetlony obrazek jak z filmu na polsacie puszczanego w pierwszy dzień świąt po obiedzie, to gwiazdkowe cudo zmieniło się w lodowatą skorupe na trawnikowych powierzchniach płaskich i chrzęszczące bloto na ulicach i wybitnie uczęszczanych chodnikach.
Wobec tego miałam dziś na sobie: wpuszczoną w portasy podkoszulkę (podkoszulek? parasol parasolka? pomarańcz pomarańcza? nie wiadomo.), koszulę z długim rekawem zakrywającą tyłek, sweter na guziki zapięty pod szyje. Gruby wielkokołnierzasty golf składający się z wełny i angory. Najcieplejsze z mych paltocików, z kapturem. Wełniany szalik dlugości sto metrów okutany wokół szyi. Wełniany berecik, nauszniki, na to ów kaptur. Wełniane rekawice ocieplane dodatkowo polarem. Wełniane skarpety. Ocieplany but. I UMARZŁAM.
Czy ktoś ma jakiś pomysł co możnaby wtrynić jeszcze w ten wrzeszczący kłąb wełny żeby było mi ciepło?
I dziś tyle, bo czytam o chorobach układu nerwowego i psychopatologii. To jest diabelnie ciekawe, ale u nas w polszczy nie da sie pracować nad ciekawymi aspektami ludzkiego mózgu, jak na przykład zespół ignorowania lewej strony - smarujesz masłem tylko prawą stronę kromki chleba, ubierasz tylko prawą rękawiczke, malujesz tylko prawe oko! - nie, u nas w polszczy trzeba sterczec nad dzieckiem na wózku i obcierać mu śline, zamiast spędzać całe dnie w laboratorium godnym discovery channel :/ I jak tu rozwijac swe choleryczne pragnienie sukcesu naukowego!
Fota jak zwykle z dupy. Dekoracja ryneczkowa deptaczkowa świąteczna.
Aha, jeszcze. Zbliżam się do studenckiego ideału. Kupiłam dwa pisaczki zakreślacze jadowicie żółty i jadowicie różowy. Przepyszna zabawa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A po co w ogóle z domu wychodzić w taki mróz? Nie lepiej zostać pod kocem? ;)
OdpowiedzUsuńhaha co się stało że kupiłaś pisaczki? :D
OdpowiedzUsuńbo tu nic sie nie dzieje bo sobie w szkocji krajaja mózgi a my możemy tylko oglądać na youtube :/ A masz może jakieś choroby układu nerwowego w postaci elektronicznej? albo fajna książkę poleciła byś?
OdpowiedzUsuńfajna, najfajniejsza książka świata o neurofizjologii to oliver sacks, 'o mezczyznie ktory pomylil swoja zone z kapeluszem'. To taka popularna nauka bardziej, ale wg mnie jest rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńnie nie nie, popularnonaukowe i pseudowiedzodajne ksiazki odpadaja, ja potrzebuje czegos wow, ludzkiego mozgu i co gdzie mu dziala i opisy wszystkich mozliwych niedociagniec neuronalnych, konsekwencji, zachowania przed i po, cos w stylu kanapki, potrzebuje faktow, i badan z laboratorium.
OdpowiedzUsuńzakupiłam pisaki i ja. wyschły dranie po tygodniu!
OdpowiedzUsuńa ja uwielbiam TWOJEGO bloga. Magda
OdpowiedzUsuńJak Cię tak czytam to kurwa, aż mi się nawet chce na studia iść nie wiedzieć czemu. W październiku będę siebie przeklinać za to co teraz napisałam.
OdpowiedzUsuń