ZALICZYŁAM SESYJĘ laaaalalala ;)
Po kolei. Wczoraj był najmega dzień, dzień potwornego ustnego egzamu z klinicznej który wycisnął ze mnie osstatnie mililitry adrenaliny i kortyzolu i wytworzył dizeń wcześniej potwornego wrzoda na mym żółądku. Dawno nie byłam tak przewspaniale obryta:> No więc udało mi sie okiełznać tego dziadunia co to mnie tak przerażał, co więcej! Dziaduń stwierdził że jest we mnie życie, no szkoda że tak późno:P I otrzymaniu przewspaniałej piątuli zycie stało sie lepsze. A jeszcze lepsze po drugiej piątuli, z egzamu z wychowawczej. Poczułam sie doceniona, demyt, nareszcie, ile można zgarniać tróje i wmawiać sobie 'oo nie kochana, wcale Ci nie zależy na byciu dobrą, wcale a wcale nie chcesz być lepsza niż te mysze z przejętymi twarzami! Leniwaś, a chcąca odpowiedniej wyceny osoby swej! A Ty!' Dalsza część wtorku to było snucie sie nieprzytomne z obłędnym uśmiechem którego chyba ludzie sie troche bali, aż w końcu zaleg w domu, w pościeli, moje plecy i mózg powolutku wracające do normalności ahhh....;)
A dziś, jako że jest przepaskudna pogoda śnieżycowa i śnieg pada z dołu i z boku a nie jak to miał w zwyczaju z góry, siedze w domu. W pościeli. We flaneli mężowskiej. Każda sekunda celebracji wolnego czasu przepełnia mnie radością:D Rano powrócciłam do lat dziecinnych i obejrzałam z anną wintour trzy odcinki Tajemnicy Sagali na jutubie, jarpen, zły pan kruks w skorzanej pilotce znienawidzony przez dzieci polskie i niemieckie, foremniak za czasów bezzmarchowych i wiele innych uroczych rzeczy kojarzących sie z feriami w podstawówce. Uroczystości dnia dzisiejszego to czekoladka la tarte au citron z lindtowych minideserów i w ramach comfort food nigellowy mac&cheese, który jednak wyszedł troche zbyt comfort i niemowlęcy bo jakiś taki mdły...ale czegóż sie spodziewać skoro w przepisie stoi jak byk że cheddar a w spożywczym gruba baba w czepcu otwiera usta i dyszy pół minuty jak ją zapytać który tutaj bedzie jakiś ostrzejszy po czym człek i tak musi sam wybrać jakąś mleczno-tłuszczową galarete typu gołda rolmlecz;/ Wogóle to chcialam powiedzieć ze wiem że wogóle sie pisze oddzielnie, ale ja nie lubie tej formy, więc bede pisać razem, ale zdanie to powstało głównie dlatego żeby wyznać że cierpie na brak inspiracji obiadowych i poczeba mi pomocy :( Ale czymże jest ten problem w porównaniu do zdanej sesji:D cieszmy sie i radujmy!
Ugotuj zrazy
OdpowiedzUsuńpisze sie "wogle" :)
OdpowiedzUsuńo radości, hańba mej zazdrości, też chce, też chce, ja mam same troje i sie w sumie raduje bo kupa nooo
OdpowiedzUsuńno ty to bys nie mogla sie zapisac do fejsbukowej grupy "nie pierdole ze nic nie umiem a pozniej mam 5"...~157
OdpowiedzUsuńno! i gratulacje! i po sesji! ale te piątule .... no no no .. siem postarałam, co nie?
OdpowiedzUsuńmua
gratulacje.mini desery mnie nei powalily.
OdpowiedzUsuńejjjj, i ja bym chciała piąteczki, ale przecież jest milion innych fajniejszych rzeczy niż nauka, nie?
OdpowiedzUsuńgratulejszyn, ja swą belejaką podyplomówkę (I semestr) skończyłam ze średnią piatkową, pierwszy raz w życiu i chyba ostatni :D, postanowiłam się odezwać w końcu, bo siedzę cicho i tylko obserwuję Cię ;)
OdpowiedzUsuńjaśminowasia
gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńSagala mi się właśnie z feriami zimowymi kojarzy ;D jeździłam z siostrami do babć (obu :P) i oglądałyśmy, a jedna babcia nawet miała własną sagalę ;DD mam to nawet udokumentowane na vhsie ;P
OdpowiedzUsuńzdałaś sesję to teraz masz czas trzymać kciuki w mojej sesji poprawkowej uhu :P
No niestety nie jestem rozeznana w tej kwestii (zastepcow fasolek) w Pl, chyba pora na rekonesans, kiedy zawitam ponownie do kraju...
OdpowiedzUsuń'i śnieg pada z dołu i z boku a nie jak to miał w zwyczaju z góry' - genialne! :D :D
OdpowiedzUsuń