sobota, 6 marca 2010

Gotuję krupnik. Szaroburą zupę z której trzeba wyławiać ziele angielskie, liście, która oblepia usta i nie jest zmiksowana. Taka starodawność. Ale zacznijmy od początku jak to mawiają pisarze! Nie to żeby sie coś działo, cos jednak musze tu wyskrobywać w tym moim pamiętniczku dzienniczku.

W czwartek wszystko było trochę bardziej niż w środe. Leniwe przewalanie się w łożu i szósty sezon 'przyjaciół'. Dopiero gdy wylazlam spod prysznica kolo 12.45 zorientowałam się że ćwiczenia z psychopatopsycho (niewiem) zaczynają się nie o 15 tylko za równiutkie pół godziny, a mniej więcej tyle zajmuje mi dojazd autobusowy do centrum. Więc wykonałam najszybsze swego życia szykowanie, paniczne suszenie włosów, tak zwany mejkap, ubiór ktory zwykle zabiera mi 20 minut, spakowanie wszystkich papierków po gumie do żucia, paragonów, kredek, spinaczy, piasku, okruchów, dwugroszówek nooo i kserówek do torbiszcza, wybieg z domu z powiewającym szalem, spóźniłam sie tylko 15 minut co i tak jest wybitnym osiągiem! Nie wiem czemu sie tym chwale. Po zajęciach o seksualnych dewiantach popełniłam niebywałą wręcz integrację z ludzmi z uczelni - najpierw poszlismy do wegetarianina gdzie spożyłam cudowną cieciorkę dziwnie połączoną z buraczkami i kaszą, na plastikowym talerzu, plastikowym widelcem. Poszłam po bilety alicjowe. Poszłam do koleżanki, nazwijmy ją agnieszka, gdzie w znakomitym towarzystwie spożyłam trzy parówki, po czym udaliśmy się do knajpy celem wypicia piwa i omówienia pewnej straszliwie śmierdzącej dziewczyny z naszego roku, którą to jak już wspominałam, posiadł cały akademik, czy tam pół, nnieważne liczby ważny smutny fakt. Ja piwa nie lubie, ale jestem dorosła więc się zmusiłam :/ Następnie nadszedł czas kina!

Alicja szczytem schizofrenii. Grozna mroczna niepodobna do disneyowskiej kreskówki. Depp moja wielka miłość po wsze czasy! Totalny wszechschiz który oglądałam z wielką rozkoszą. Alicjowe sukienki, podnóżek z żywego prosiaka, obleśny amant z trzecim migdałem i zatwardzeniem, muzyka, kolory! O człeniu. Pójdzcie wszyscy do kineczka!

Piąt znów leniwy, bo nie da sie żyć gdy sie poszło spać o 3 w nocy, przynajmniej ja jako niemowle nie umiem. Kolejny wykład z foto<3, czasem zastanawiam sie na jakim kierunku studiow troche bardizej by mi sie podobało... Kompletnie nieudana tarta z czerwoną cebulą orzechami i fetą.

A dziś kolejna wizyta w psychiatryku, odrobinke prawdziwej zdiagnozowanej schizofrenii, potem nerwowe dreptanie po h&m i zastanawianie się czy aby napewno potrzebuje ślicznej czarnej spódnicy która dziwnie wygląda na zdjęciu i w której gdy sie pochyle widać mi majtki, no jednak doszłam do wniosku że potrzebuje. Dlatego gotuje szary krupnik. Wieczorem tak zwane partej, przynajmniej mam sie w co ubrać. Oby było fajnie, bo jak nie, to już nigdy nigdzie nie pójde!

(grube mam nogi?)
Mężulek w swym podkrakowskim domu (nie powiem jaka to miejscowość bo jest wybitnie śmieszna a nie o to tu chodzi by mu ubliżać...) i żona tęskni, musi alkoholem zamroczyć swe serce pękające:(


Jako bonus mój kokardkowy pierścionek z etsy.com którego kokardkowość odkleiła się od pierścionkowatości dzięki poczcie polskiej;/ dzięki niej również dostałam od niejakiej ven najbardziej oldschoolową książke kucharska świata, gdzie jest o patroszeniu sandaczy i ubijaniu funta smietany, co napewno wykorzystam! Całuski kochaniutka!
Nudnawo jakoś tak wyszło bo niestety moje życie nie jest ciekawe;/

15 komentarzy:

  1. grube nogi my ass, dobrze wiesz, że są co najmniej w porządku ;)
    dobra, idę wrzucic moje pierogi z truskawkami na wrzątek - sobota to tradycyjnie dzień nostalgiczny dzień kuchni sentymentalnej...

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem, widzę nogę jedną, ta jest w porządku. Nie wiem jak druga. Byłam na alis wczoraj- i szczerze mówiąc jakoś mało burtona w burtonie. Ok ale mnie nie powaliła. ulubiony bohater- marcowy zając

    OdpowiedzUsuń
  3. jakie grube nogi? oszalałaś kobieto? są jak najbardziej w porządku :P

    krupnik był zmorą mojego dzieciństwa, moja najbardziej znienawidzona zupa na świecie :D
    ale teraz ją nawet zjem czasem, można nawet powiedzieć, że ją trochę lubię :P

    na alicję bym się wybrała, tyle że musiałabym jakieś 'chętnej' koleżanki poszukać, bo jakoś wątpię, że namówię na to R. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. jasne, grube nogi! (what?) .. najgrubsze jakie widziałam! Moja Jagna ma parówy grubsze od Twoich!

    a na Alicje mam plana iść w przyszłą sobotę, sama, bo mąż nie chce iść ze mną :( bo to film dla dzieci co za wymówka? nie?)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie jest, moze byloby bardziej gdybys odpisywala na komentarze!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. zegnamy grube dziecie, mnie zazdrosc rozbraja bo chce Alicje i chyba zaczne ukladac moj program artystyczny i bede go pod dworcem realizowac moze grosza ktos da na bileta, i kobieto psychiatryczna znasz jakies ksiazki o schozofizo ale takie polecane od serca(nie Kępiński).

    OdpowiedzUsuń
  7. i ja kiedyś do Ciebie przyjade do Lublyna! zobaczysz!

    OdpowiedzUsuń
  8. uh co za łania w spódniczce pozuje ;D
    widziałam Twoje łydy w milionach odsłon i tu wyglądają super!

    OdpowiedzUsuń
  9. moge odpisywać, tylko prosze mi przypomniec konkretne pytania ktore olałam! wszystkie komenty mnie wielce cieszą, no ale chyba nie musze tego deklarować pod każdą notką!?

    OdpowiedzUsuń
  10. anna wintour8 marca 2010 17:49

    ju tacz maj tralala....

    OdpowiedzUsuń
  11. musisz! Bo przestane tu zagladac!

    OdpowiedzUsuń
  12. cześć bzowa ;)
    fajnie piszesz, masz talent dziewczyno :D
    grube nogi? gdzie?
    pozdrawiam
    kasia-krk

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj!
    Zainteresował nas Twój blog. Marka Always ma dla Ciebie fajną propozycję, która może być ciekawa dla Ciebie i Twoich czytelniczek. Brzmi interesująco? Podaj nam swój adres mailowy abyśmy przesłali do Ciebie dalsze materiały o tym projekcie. Zapraszamy do niego tylko wybrane blogerki, na które czekają nagrody!

    Aleksandra Lisowska
    alisowska@swiezabazylia.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. grube nogi masz wtedy kiedy rajstopy 80 den nadal przeswituja na udach- jak u mnie;/ Alicja u mnie w czwartek o ile po pracy bede na tyle przytomna zeby pamiętac o pojsciu do kina

    OdpowiedzUsuń