sobota, 25 września 2010

I Paryz dzien ostatni.
Smutek zal i najczarniejsza rozpacz.
Ostatnia kawa i ostatnie czekanie na metro z nadzieja ze nikt nie postanowi wepchnac nas dla zartu pod pociag ale i z nadzieja ze ktos postanowi.
Mam ochote calowac glaskac i tulic kazdy balkon okiennice kamienice i azurowa wiezyczke eiffela. Zazdroszcze nawet tutejszym bezdomnym, ze zostaja, a ja nie.
Przywyknij teraz do umeczonych szarych twarzy, smrodu niemytych zebow ludzkich, odoru smazonej mortadeli wypelniajacego nasz wielki wiezowiec. Jazdy potwornym wiekowym ikarusem z popekanym skajem siedzen, a centrum to pietnascie minut korkow. Dresow. Ich tandetnych halasliwych mocno opalonych dziewczat. Przywyknij do wschodu biedy i zascianka. O pani boziu co my poczniemy ;(
Mala madeleine z kreskowki mojego dziecinstwa placze i tarza sie po nablonku mej duszy. Dostaje spazmow i ma juz czerwone plamy na twarzy.
Ronie lze za lza i ja na klawiature azerty.
Zabijciemniechcetuzostaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaac!!

8 komentarzy:

  1. Depresja popowrotowa rzecz normalna. Ale nie martw się, płynnie przejdzie w depresję zimową ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. mortadela poraniła mnie najbardziej

    OdpowiedzUsuń
  3. Depresja powrotowa i pokoncertowa są całkowicie normalne i niestety nieuchronne. Ale to zawsze mija :)
    Ewentualnie trzeba skierować swoje życiowe plany na Paryż :)

    OdpowiedzUsuń
  4. to trzeba się nie depresować, tylko szykować kolejną podróż :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wiem czy moj wczesniejszy komentarz sie wyslal...


    dobra no to raz jeszcze
    ma puce, uwielbiam Cie czytac! I kocham to polskie niby szare zycie przyprawione Twoim literackim stylem... przy Twoim blogu, kubek herbaty w 'Pscimiu Dolnym' nabiera zupelnie innego smaku, takze wracaj i juz nie zachwalaj tego zycia paryskiego:) zawsze mozesz tam wroci e tu reviendra c'est sur! amuse-toi bien mais surtout REVIENS!

    OdpowiedzUsuń
  6. miałaś Paryz dla siebie na tydzień, ja miałam kilka lat temu tylko jeden dzień, więc zazdroszczę!! :)
    Nie smuć się, pewnie jeszcze tam wrócisz! Żeby pomóc planom zostaw tam jakiś drobiazg :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam twój ból - całą drogę na lotnisko w Turcji zalewałam się łzami, a już zwłaszcza jak sobie wizualizowałam to co zastanę po powrocie :/ Ale dlategóż już planuję przyszłowakacyjne włajażwłajaż ;>

    OdpowiedzUsuń
  8. to samo miałam wracając z rzymu gdy na lotnisku pojawiła się polska wycieczka pielgrzymów, wszyscy koło 50, opalone na bordoweo twarze, wszyscy faceci wąsaci, wszystkie kobiety nazywają się danusia, obwieszone są złotem i wypsikanane testerami ze strefy
    no ale co zrobisz, szara rzeczywistość
    pozdrawiam kotinka

    OdpowiedzUsuń