środa, 7 kwietnia 2010

O 3 rano w ponurym zasikanym wieżowcu wszystko co mogło, jeszcze spało. Spali dziwni ludzie, spały dresy, spały wiecznie nerwowo szczekające małe wredne psy. Spały kociątka i stare kocicha w piwnicach, szczury na dżemach i ogórkach też w piwnicach, spały małe bakteryjki na sikach pijaka wysikanych poprzedniego wieczora w kącie schodów. Spali też Kasia i Marcin. Śnili o niewiadomo czym, bo nie zdążyli, a przynajmniej Kasia, wejść w kolejną, cudowną fazę REM. Ich, a przynajmniej Kasi szyszynka powiedziała BASTA! i obudziła Kasię. Niewiadomo czemu. I tu przejdę na narrację w pierwszej osobie, zdziwiłam się że nie śpie, pokręciłam po domu, wypiłam zakurzoną lodowatą herbatę (najlepsza) i poszłam spać dalej. I wracamy do trzeciej osoby.
O 8 rano w obskurnym śmierdzącym wieżowcu wszystko co mogło, nadal spało, dresy poszły już do szkoły, ich bezrobotni rodzice smarowali chleb margaryną i obkładali suto wędliną parówkową i gotowanym jajem z siną obwódką wokół zółtka, zostało po swiętach to przecież sie nie wyrzuci panie tego. Kociątka i bakteryjki drzemały nadal, tak jak Kasia i Marcin. Cisza spokój ład porządek. Aż tu nagle równowagę zburzył POTWORNY ŁOMOT, jaki jedyny pozostały w bloku debilny dres wywołał usiłując wepchnąć plastikowy nie wiem, kanister??? STELAŻ!? w mikroskopijny otworek zsypu na śmieci. Walił tym pieprzonym truchłem o BLACHĘ wieczka zsypowego przez 15 minut, chyba mu sie coś przyblokowało, bo w pewnym momencie brzmiało to tak, jakby KROIŁ, mocował sie probując wygrać ze zsypem, pokazać mu, że to on, ondres jest w pyte! Głupi debilu, kretynie bezmózgi, poznam Cie na schodach i windzie, po Twoich ooblesnie przetartych portach (bo to był dres w dzinsach, ale juz ja go znam) i tępym wyrazie twarzy, abibasy se porządnie wyszoruj na spotkanie z panem bozią, bo jak ja Cie spotkam to łaski nie okażę. Jezu jakżem sie zdenerwowała. Gdyż albowiem wiadomo, sen zanikł na zawsze. Łomoty ustały, nastało okropne uczucie niewyspanej ciężkości wlasnego mózgu. Smutek i żal. Niech mnie nikt na policję nie prowadzi, ja jestem mocna tylko w gębie, nikogo nie pobije! Tyle słowem wstępu.

Teraz malusie podsumowanie świąt. Oczywiście było przewspaniale, mamusia kocha, tatuś kocha, z braciszkiem można pożartować (hitem ostatnich dni było obrzucanie sie inwektywami w stylu 'Ty krosto! Ty żółtybandażu!';)). Dziadziuś całuje w główkę burząc tym samym niezbyt misterną, ale zawsze, konstrukcję z włosów i wsuwek. Udekorowałam mazurek kajmakowy jezusem ze śliwek suszonych i krzyżem z rodzynek. Parę obrazków:




Naleweczka hiehiee



Pascha! Moja najulubieńsza potrawa wielkanocna!


I tyle. Kurtyna opada;)

11 komentarzy:

  1. a gdzie zdjęcie jezusa?ejjjjjjjjjj

    OdpowiedzUsuń
  2. a to kwiatkowe czerwone to co?

    OdpowiedzUsuń
  3. zdjecia jezusa nie zdążyłam, został zeżarty:( a czerwone to kieca

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo fajne zdjęcia...w sensie koncepcji i jakości! Podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. też liczyłam na jezusa ze śliwek ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. PASCHA <3 <3 <3 <3 Love love foreweeeer!

    OdpowiedzUsuń
  7. to sie ula pośmiała;))))).
    domyślam się, że czasami przeklinasz posiadanie tego mieszkanie:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoje dresy to nic w porównaniu z moimi gołębiami uprawiającymi seks na balkonie o 6.30 rano i dziećmi sąsiadów z góry, które drą urocze mordki 24/7. :)
    Też liczę, że do Wawy będzie Ci bardziej po drodze. :) Dołączam się do grona rozczarowanych brakiem Jezusa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Skąd ja znam ten debilizm? To chyba zaraźliwe? Nigdy tego nie pojmę - dlaczego wokół tylu durniów? Ja zsypu na szczęście nie mam ale zastanawiam się czasem dlaczego jakiś durny palant wyprowadzając w weekend swojego kundla na spacer o 6tej rano, pozwala mu się drzeć w niebogłosy pod moim oknem. Albo dlaczego trawę latem zaczyna się kosić o 7:30 gdy ja mam wakacje i cieszę się z tego śpiąc do 8mej. A dla mnie te 30 minut to baaaardzo wielka różnica. I dlaczego właściciele psów pozwalają im robić kupę na środku chodnika i ja zostawiają? Musi ich bardzo cieszyć świadomość, że ktoś w nią wdepnie i rozniesie na kolejne 20 metrów. Ale cieszę się, że święta miałaś udane.

    OdpowiedzUsuń
  10. Codziennie pod moim oknem (a mieszkam na PARTERZE! :|) panowie działają wg zasady spacja=ku******wa (******* dla uwidocznienia nadmiernego podkreślania litery R)! Chyba jeszcze nigdy się porządnie nie wyspałam...

    OdpowiedzUsuń
  11. Teraz są Rosjanie. Ruskie byli kiedyś i ta historia, którą nam zgotowali cały czas zbiera swoje żniwo ;/ I nie będę ukrywać, że mnie to wkurza i na swoim blogu piszę co chcę, to co we mnie siedzi.

    OdpowiedzUsuń