poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Niesprawiedliwość i smutek! :(
Wynikający z prostej rzeczy jaką jest blaaablaaa dwa dni robooooczeee na dojście przelewu na moją super hiper kartę prepaid dzięki której nie płace jakichś straszliwych sum dodatkowych za rezerwacje. Przez które pewien majowy weekend nie będzie spędzony w Bolonii tylko zapewne na dupsku w parszywym Lublinie. Przelew dojdzie pewnie jutro, a wtedy bilety nie będą kosztować 24 złotych, tylko pewnie sto razy więcej, no czy moge być bardziej niepocieszona?;(

Jestem nadal wiosennie oklapła, zupełnie nie dowierzam pogodzie, niby jest ciepło ładnie listki kwiatki, a wicher zmraża odkryte pęciny. Stare baby nadal chodzą w paltocikach, czasem tylko rozepną suwak i obfitym biustem odzianym jedynie w śliskiej wymowy bluzeczkę sweterkową z poliestru wymownie muskają ramię moje, gdy stoje w autobusie, a bo za blisko kasownika, a bo za blisko baby, a bo może paznokcie mam za różowe. Tego nie wiadomo.

Jako że nic sie nie dzieje bo jestesmy nudnymi ludzmi, opowiem co wyjątkowo ciekawego robiliśmy w sobotę. Otóż najpierw kapał kran, i to od dobrych paru dni. Marceli wybabrał potworną dziurę w scianie i wyszarpał kranowe wnętrzności, a nastepnie przy pomocy dwóch czy trzech minitutoriali internetowych, wielu narzędzi niewiadomej nazwy i kompletu uszczelek z obi za dziesięc złotych UZDROWIŁ GO! Ileż setek litrów wody zostało uratowane! Biorąc pod uwage że przeczytałam wielką książke o globalizacji, to niebywale wielki zysk dla ludzkości. Po naprawieniu kranu kasia i marcel pojechali do Puław, aby tam bawić się przewspaniale na imprezie urodzinowej osiemnastkowej! Ah hulanki i swawole, brudne chłodne pomieszczenie ze sklejkowymi drzwiami z wielką szybą, rozpalony komin, dużo ciepłej wódki i wielki taras z widokiem na wisłę. Jestem chyba jedyną osobą na świecie której na imprezie osiemnastkowej jest niedobrze z powodu nadmiaru jedzenia:D I piwa. Nie lubie piwa. Długaśny spacer nocny bo czymże jest długość i szerokość Puław w porównaniu z kilometrami jakie zdarza się przebywać tu, w miescie wojewódzkim! Późny poranek w domu gdzie ciepła podłoga i tarta z krewetkami na sniadanie, wiem, fancy, ale została z wczoraj. Zalana słońcem niedziela i milion okazji do zdjęć ale oczywiscie nieee, gdy trzeba to kasia aparatu nie bierze, bo wielki, bo tlok, po co nosić!:/ No nic. Kooocham domeczek. Zawsze gdy potem wracam do Lublina, (wemwiem, shame on me, dziewczynce nie wypada) gdzie kurz na wszystkim a okna nie są przezroczyste, boli serce. Więc na miłe zakończenie weekendu umyliśmy z Marcelim niedzielną nocą lodówkę. Rozkosz.

W ramach rozkoszy także makaronik niedawno odkryty w swej prostocie idealny. Ząbek czosnku zmiażdżony nożem i posiekany, na łyżkę masła wrzucony, usmażony acz nie na brąz, gaz off. Ugotowany makaron w toto, wymieszać, garść parmezanu sypnąć, wodę z gotowania uprzednio zachowaną teraz wykorzystać po łyżce dodając aż kluch oblepi się jedwabistym sosiczkiem. Na talerz. Papryka w proszku pasuje kolorem i smakiem. Polecam całym sercem!

Phi, jakieś marne to pisanie, pogarda do siebie samej. Bywało lepiej kasia. W ramach obrazka wiosenny must have, basic którego nie potrafię sobie odmówić, take małe czery blossom potraktowane superefektami.





EDIT: traaaalalalallala cudownie cudownie:D udało sieeee Bolonia w połowie maja skaczemu do gory machamy odnóżami!! i poszukujemy kauczserfera ;)

11 komentarzy:

  1. tak zaszalalas superefektami ze mnie oko zabolalo ale to moze moje nieudolne widzenie i stare soczewki mniam makaronik mniam

    OdpowiedzUsuń
  2. pierwsza hahahahaa :P

    OdpowiedzUsuń
  3. misiu kolorowy byłam z mym lubym w Bolonii, toteż mogę Ci udzielić wszelkich porad, jeśliś rada. poza tym spaliśmy też na couchsurfingu, więc zaraz na mailucha wyślę ci linka do Danieli, którą z całego serca polecam

    OdpowiedzUsuń
  4. typowy studencki makaron :D

    ja zawsze spalam czosnek :-////

    OdpowiedzUsuń
  5. A my robimy taki makaron z oliwą, czosnkiem i ostrą papryczką, wszytko posypane parmezanem i natką pietruszki. Pychota :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Proste a pyszne! Ja też tak lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja dziś miałam podobnie ino z krewetą (19.99 / kg in tesco)+oliwa z chilli i pitruszka. fajnie,że będę Cię gościć.

    OdpowiedzUsuń
  8. i było płakać, było? Te, a Marceli to prawdziwe imię twojego lubego czy pseudonim artystyczny? I jakże to z małej literki je pisać?

    OdpowiedzUsuń
  9. ja dziś do Lwowa wybywam;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też dostaniemy z chłopcem super kartę prepaid, tylko teraz musimy zrobić jeszcze jedną, bo wyjeżdżam, potrzebuję a poza tym mu pozazdrościłam ;]

    OdpowiedzUsuń
  11. O matko! Ale przepiękne to drugie zdjęcie!
    Daga

    OdpowiedzUsuń