piątek, 13 sierpnia 2010

Trzynastego wszystko zdarzyć się może...także noteczka, prosze bardzo. Pod wpływem rozpływu. Odkomentarzowego. To takie urocze że ktokolwiek to czyta i jeszcze mu od tego dobrze. Chciałabym ja mieć zdolność do klikania w 'skomentuj' na każdym blogu który odwiedzam. Mówić komuś że jest ładny, że robi dobre zdjęcia, że jest mądry albo co. Chciałabym o panie, lecz umiejętność ta strasznie jakoś nieprzyswajalna. Jak boga kocham, odwiedzam wszystkie jakie można sobie wyobrazić. Gdyż jestem nudnym człowiekiem który całe dnie spędza przed komputerem;) To takie pocieszenie dla wszystkich zazdroszczących włajaż włajaż naszej uli celebrytce, czy też rzeszy rączych małolat w conversach i rajbanach, przed ktorymi życie całe. Czy też zazdroszczących komukolwiek jakiegokolwiek być czy też mieć :> Ależ sie napociłam, ależ zwoje wytężyłam w ten gorący wieczór. Przechodzę płynnie do narzekania.

Otóż. Nie ćwiczyłam zabaw z moim serduszkowym filtrem bo do tego mi trza tła i osób, a ile mozna robić zdjęcia własnemu małżonkowi. Pojedziem do Paris to i może co sie wycpyka. Marceli sie uczy obsługi. Biorąc pod uwagę że od półtora roku nie nauczył się myć łopatki do patelni, wróżę dużo bluzgów.
Nie mogę chodzić w moich super hiper koniakowo - karmelowo - miodowo - wielbłądzich sandałach bo ani nie mam okazji, ani nie mam zdrowia na obcasy :[ Jak już wspomniałam, moja trzeszczka, czyli ta biała owalna, tutaj jeszcze cała, rzecz w stopie, jest, niewiedzieć czemu, strzaskana. Dostałam zmarszczone czoło pani dochtór i skierowania do wielu innych ludzi do których nie można się dodzwonić. Odkąd trzeszczka wie, że jest rozkawałkowana, jakoś częściej i bardziej boli. Mam nadzieję że zamilknie na czas koncertu beirutowwego i na czas paryża takowoż :[

Po uiszczeniu opłaty dwa pięćdziesiąt odwiedzili my ogród botaniczny. Bezowe panny młode i panowie wielbiciele pistacjowych koszul z krótkim rękawem wchodzili do łódki, obejmowali drzewo, całowali się na mostkach. Kwiatki rosły jak gdyby nigdy nic.


Upiekłam sto tysięcy ciastek owsianych z czekoladą i żurawiną. Przepis tu. Większość z nich zjadł Marcel, uniemożliwiając mi zrobienie tony zdjęć na tle ładnej serwetki w paski z porządnym blurem i ostrością na wielką połyskującą żurawinę, jak przystało na porządne food porn. Życie.

By temat jedzenia pociągnąć, pragnę zarekomendować lubelszczyźnie niejaką Hiszpańską Tancerkę. Spełniłam tam swoje marzenie o crema catalana. Plus paella. Plus sangria. Dawno nie czułam się tak radośnie upojona...

Odwiedzili my też tak zwany jarmark jagielloński, ale nieciekawość zbyt drogich i nieprzydatnych rzeczy pokroju wielkiego słomianego kuca, zagnała nas od razu do litewskiego namiociku z plackami ziemniaczanymi ze śmietaną i kwasem chlebowym. Poczęłam rozmyślać o moim przyszłym a niedoszłym litewskim semestrze. Lubie placki.

(myśli o plackach)

Człowieczek Nos :*

Jako że przeczytałam już ze trzy razy w te i nazad calusi internet, oglądamy różne rzeczy sobie w naszym kokonie z kołdry. Pacyfik i patrzące smutne chłopce. Zodiak i śliczniusi Robert Dałni Dżunior. Galerianki. Pamiętnik księżniczki 2, królewskie zaręczyny:D (Marcelek nie chciał;/) Dekalog. Dom zły. Ogólnie brzydota śmierć i smutny Barciś którego chcę przytulić, bo jest takim archetypem poczciwego taty. Samo słowo 'tata' mnie rozkłada. No nieważne.
Dłużyzna troche jak na taki nudny tydzień. Nadużycie słów panie tego. Chciałabym poczuć co to znaczy weekend, a nie taka niedziela codziennie.

16 komentarzy:

  1. mnie rozkłada słowo 'dziadzio'
    pozdrawiam
    kotinka

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja się trochę obawiam tych weekendów tylko w czasie weekendów.
    rozleniwiłam się bardziej niż myślałam (a myślałam, że bardziej się nie da...)

    a z tobą chyba aż tak tragicznie nie jest. w ogrodzie byliście, jarmark nawiedziliście :)

    doszły conversy? czy niepokój nie opuści cię przez najbliższe dwa dni kiedy to pan listonosz przeżywa swój prawdziwy weekend?

    OdpowiedzUsuń
  3. i oczywiście dziękuję za rady :*

    OdpowiedzUsuń
  4. food porn mnie rozwaliło :)

    i domu złego boję się oglądać. bo podobno przygnębiający.
    zaraz w ramach akcji 'idę wcześniej spać' właczę sobie new york i love you. o!

    OdpowiedzUsuń
  5. z wyplywajacymu ze zmeczenia oczami stwierdzam, ze brakowalo mi Twoich zdjec;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podziwiam Twoj talent do fotografii !
    Twoje zdjecia to prawdziwa uczta ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie je ryb właśnie,pierwsze co zrobiła po powrocie to rzuciła sie na domowe jedzenie:D
    W zeszłym roku byłam na Jarmarku,dwa lata temu też a w tym roku chyba sobie odpuszczę ,upał utrudnia mi egzystencję;p

    OdpowiedzUsuń
  8. zdjecia robisz niesamowite! zazdroszcze talentu

    www.nevermindsir.blogspot.com <3

    OdpowiedzUsuń
  9. ciekawe rzeczy tu piszesz :) no i zdjęcia- zwykłe rzeczy na Twoich zdjęciach wyglądają jak jakieś niesamowite obiekty np. ta kropkowana kokardka we włosach- toż to dzieło sztuki :D

    OdpowiedzUsuń
  10. a czy za panem fotografem i szczesliwa mloda para, ktora tak na prawde pobrala sie z miesiac temu a teraz tylko zdjecia trzaska, biegal rowniez wasaty pan (i tu moje ulubione) kamerzysta?i krecil krotki metrazyk o milosci przez duze em?i zblizenia na flore i faune wszelaka?

    OdpowiedzUsuń
  11. człowiek nos ma rogi:)

    gall anonim

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja chcę więcej serduch! Uwielbiam Twoje zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdjęcia cudne - to tak bezapelacyjnie - prawda... a tak poza to 'food porn' - kapitalny epitet;-)
    Ciasteczka wyglądają smakowicie:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne włosy , i megaaśna kokardka .! Zapaszam dzisiaj wieczorem mega nota <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Zdjęcie "Człowieka Nosa" myślałam, że będzie zatytułowane "Diabełek", bo tło ewidentnie stworzyło rogi :)

    OdpowiedzUsuń