środa, 26 sierpnia 2009

Aaależ sie działo...ileż kilometrów, jakże potężna dawka kontaktu z drugim człowiekiem! Na czternastogodzinną w sumie podróż zapomniałam ipoda. Zapomniałam też pomadki do ust więc momentalnie mi spierzchły, sciągnęły sie i wogole więc musiałam je obsesyjnie oblizywać, bo myśli o tym aby pozyczyć od kogoś w pociagu staralam sie nie dopuszczać. Na trasie DO warszawy, towarzyszyła mi ze swoim szczebiotem pani nauczycielka wychowania seksualnego z gimnazjum, nazywana przez nas cipoustną ze względu na swe obłe różane wargi, która to dosiadła się w mym mieście rodzinnym i zaczęła mi opowiadac o swoich pietnasciorgu dzieciach. Ze wnuczek franuś to wogóle nie śpi! No cztery hgodziny to jego rekord, nawet jak w góry pojechał z rodzicami. Że paweł, ten co studiuje na sgh, to bardzo zadowolony jest, bo ta szkola tak dba o studentów! Że moniczka skończyło psychologię, i jest bardzo zadowolona, zna trzy języki, podyplomowe z zarządzania, radzi sobie, tak... Po czym zaczęła rozrysowywac na karteluszku swój taras i opowiadać gdzie postawi taki drewniany płoteczek bo franuś to żywe srebro, a kto to widział żelazny taki ludzie sobie robia. Następnie w warszawie dosiedli sie młodzi zdolni warszawiacy w wieku licealnym, ubrani niezwykle modnie, niezwykle gładcy na licach oraz entuzjastyczni. Dzieweczka opowiedziała całemu przedziałowi o tym, że planuje kupić samochód w pazdzierniku, że niezwykle się wstydzi jezdzic matizem swojej rodzicielki oraz że pracuje w gazecie, a nad nią jest sam redaktor! Chłopczyna jej tylko potakiwał i posapywał w odpowiednich momentach, niewzruszony był nawet w momencie opowieści o galaretce wychodzącej z oka, tak tak oka. Tejże panieneczki.
Poznań obejrzany co nieco, potwornie tłusty dewolaj z fryturą i całkiem ładne drożdzowe pyzy z truskawkami i bitą smietaną zeżarte w barze mlecznym "Apetyt".

Koncert wyuczestniczony ahhh! Thom! Co prawda nasza czecia strefa była potwornie nieruchawa i daleka od wszelkiej wrzawy, ale było Cu - dow - nie. O muzyce się nie pisze, muzyki sie sucha więc pozostawię tylko ten komplement.Było cudownie oprócz tego że bolała mnie głowa i brzuch, a więc myślałam o raku który pewnie drąży me młode ciało. Następnie przezylismy cudowną podróż idiotycznie przeładowanym pociągiem, zwaliwszy uprzednio starowinke z podwójnego miejsca siedzącego, bo jednak stac siedem godzin nie ładnie. No dobra, ona siedziała nadal, tylko że na jednym. A my spalii...spalimy....obudzili sie rano, wysiedli i tak spędzili dzień w śmierci mózgowej nieruchowatości senności i szparagach fasolowych na talerzu...;)

6 komentarzy:

  1. Ależ koncert był! Nic to że 1500 metrów od sceny:P Na "apetyt" nie narzekaj, bo słyszałem jak się zagraniczni turyści jedzeniem zachwycają:) Jesteś Skarbem, bo jak inaczej nazwać osobę, która w wagonie, w którym jest już 100 osób znajduje 2 wolne siedzące miejsca ? :*

    OdpowiedzUsuń
  2. oho! jakie ladne to drugie zdjecie!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo czyli teraz kasia będzie komentować moje posty;D. Jak milo!;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. o rany! zapomnialam! ale już dodaję!:D

    OdpowiedzUsuń
  5. A FUU!!! Cóż to za nagość plecowa ostentacyjna?!Tak wszem i wobec wszystkim tu nam mówisz, że śpisz NAGO?! Pójdziesz do piekla młoda damo! Do piekła jak nic!

    OdpowiedzUsuń