Wiosna lato jesień zima wiosna. Ku naszemu zdziwieniu, nadeszła. Nie słyszę jęków, że zimno i wieje! To wieje wiosna.
Wiosna jest biedna, przedziwnym trafem wszystkie pieniądze skończyły mi się w okolicach drugiego czwartku miesiąca i teraz żebram u matuli o paczki żywnościowe, uruchamiam żelazne zapasy mięsa mrożonego z zamrażarki i chłepce mleko na śniadanie. Mleko to jest to, kasza manna, zupa mleczna z makaronem, lane kluchy na mleku. Mleko z sokiem malinowym. Mleko z miodem. Czarne kakao. Wielka dupa i trzy podbródki? :C Czy ktoś zna tajne miejsce gdzie w tych strasznych czasach okropnego rudego tuska i super mądrych pomarszczonych siwaków, Lub Też Odwrotnie Ale I Tak Poutyskujmy oh booże, oj dana dana, mleko kosztuje mniej niż 1,89?
Wiosna jest zawalona pracą, której nie robie, niezaczętą magisterką. Stosem nieprzetłumaczonych artykułów naukowych, bowiem nie ma takich artykułów po polsku - polscy pożal się boże naukowcy strzegą swoich dzieci przed kradzieżą, utrudniając mi tym samym żywot. Zajęciami z, nie bójmy się tego słowa, najprawdziwszymi KRETYNAMI. Jak bowiem nazwać dorosłego człowieka, który obraża się i wścieka, gdy coś idzie nie po jego myśli, a student (nie ja, o nie nie, ja pozostaje w swojej bezpiecznej cichej i ciepłej komie) próbuje dyskutować; człowieka który robi na złość; gdy ja pokornie i usłużnie jako jedyna dziewczynka w zespole wydelegowana do szaleńca pytam o radę, ten zaciska gniewnie usta, ciska się i miota, nie odpowiada na żadne pytania i fuka. No chryste. Dzień w którym opuszczę ową uczelnię raz na zawsze, będzie jednym z najjaśniejszych.
Wiosna będzie niesamowita już za miesiąc, kiedy to spakuje trzydziestokilowy węzełek, zarzuce go na plecy i wyrusze w wielką podróż za ocean ku Uli Celebrytce, która już grzeje mi łóżko! Bowiem dziś, dziś otrzymałam promese wizową (wspaniałe słowo, promesa). Czekałam godzinę, przestępując z nóżki na nóżkę. Gdy na wielkiej tablicy maleńkie diody LED ułożyły swe łebki w napis A113, strzepnęłam spódniczkę dla kurażu i poszłam wojować. Po minutowej rozmowie z uroczą Ważną Panią, odeszłam cała w skowronach. Nie wyjęłam nawet ani ani jednego papierka z mojej skrupulatnie uzupełnianej przez ostatnie dwa tygodnie teczuszki człowieka, który wróci z podróży i można mu na nią pozwolić. Rach ciach i już. Wszyscy pracownicy ambasady byli śliczniutcy, jeden pan wyglądał jak świętej pamięci Heath Ledger, a moja Ważna Pani jak Sophie Marceau. Nie przeszkadzało im, że swoje potwierdzenie wypełnienia wniosku wydrukowałam na kartce, która z drugiej strony miała skrypt współczesnych teorii płci i jakąś tabele o funkcjach ego...ot niedopatrzenie, a oni zrozumieli! Moje serce nawet nie zdążyło zatrzepotać ze strachu, gdy nagle zorientowało się, że jest po wszystkim. Teraz szukam biletów i tanio nie jest :[ Tata płaci więc tata twierdzi że jesienią taniej...no i co tera!? ;C ;C??
No cóż, to notka bardziej pod tytułem co u Ciebie kasiu niż oh kasiu błyśnij pierdyliardem przymiotników....nie lubie rzucać ochłapów, ale Marcelek bardzo prosił o notkę więc oto jest. I bardzo dziękuje Wam wszystkim, którzy komentujecie i którzy piszecie że tak, oh ja też tak mam, też to czuje! Dzięki temu własne szaleństwo i mizantropia bledną. Toż to prawda znana w świecie, że wspólne narzekanie pomaga i otula duszyczkę grubą pierzyną. Dziękuje również tym niemym i niepiszącym, czuje waszą obecność królisie, dzięki licznikowi odwiedzin. Dziękuje także moim rodzicom, za to, że mnie spłodzili. A co, jak dziękować to już naprawde...wszystkim zasłużonym.
Na deser zdjęcia moich śniadań. Odkąd mam tą piekną błękitną miseczke, cenie sobie pastelowe jedzenie. Ale nie tylko. Zapewne nie znajdę zrozumienia w swej miłości do wszelakich pulp... Trudno. Ja i pulpy bardzo się lubimy na śniadania. Kasza manna z kakao i migdałami (to nie jest kupa, wbrew pozorom) oraz kasza mannna z malinami i z pysznymi grudami. Oraz serek wiejski z pomarańczą. Lubie śniadania, najbardziej.
Na deser deseru - mały bobas który wyrósł mojemu storku. Mam nadzieje że nie zdechnie, jak wiele roślin przed nim :[
Zaprawdę powiadam Wam, oglądajcie Mad Men. Niesamowicie dopieszczony serial.
A także, Warszawa jest piękna. Nie mogę się doczekać mojego wakacyjnego pomieszkania i posmakowania.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jesteś bardzo tajemnicza z tym wyjazdem ;> na ile planujesz tam pojechać? Marzę o NYC i będzie mnie skęcać z zazdrości jak będe oglądać woje photy :)))
OdpowiedzUsuńJa pulpy upodobałam sobie na kolację. Śniadanie musi byc z chlebem! :) ( na szczęście jem pełnoziarnisty :))
Pozdrawiam! :*
Miło czytać że Warszawa piękna gdy wokół wszyscy przyjezdni studenci mówią że taka paskudna i nieprzyjazna. Piona!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńmemory fajf i fszysko jasne!
OdpowiedzUsuńNYC i Ulu - no ja Ci zazdraszczam, szczerze, ogromnie!
i pulpy smacznie wyglądają ... :)
miłego
ja tez lubie sniadania, bo moge sie nazrec a wiem, ze to zdrowo, bo od sniadania sie nie tyje :D (taka jest moja teoria i CICHO mie tu!)
OdpowiedzUsuń+ polaczenie bzu, uli i ny. serce.
To ja sie przylaczam do narzekania ;) Co prawda swoja prace wlasnie skonczylam, w wielkich bolach - porod trwal kilka miesiecy... Ale dla odmiany moja bibliografia w 95% byla po polsku. Promotora mialam takiego kretyna, ktory tym jak mu powiedzialam, ze nie bede robic modelu statystycznego, zmierzyl mnie od stop do glow i stwierdzil, ze jakos go to nie dziwi. Po czym dodal, ze cos mu sie wydaje, ze chyba niezbyt sobie radze z liczbami. To tak na zachete po drugim spotkaniu, potem bylo tylko gorzej, ale nie moglam zamienic goscia na lepszy model, niestety.
OdpowiedzUsuńA Warszawa jest piekna, nawet jak jest brzydka :)
"strzepnęłam spódniczkę dla kurażu" - to mnie urzekło ;d
OdpowiedzUsuńto ja tym razem napiszę: ja tak nie mam! nie umiem zrobić takich ładnych zdjęć, nigdy nie wstanę odpowiednio wcześnie by na śniadanie zjeść coś więcej niż kawał buły + jogurt (w windzie albo metrze)i co najważniejsze..nie jade do NY! :D (mam nadzieję, że wcześniej niż na jesień u Uli pojawią się Twoje zdjęcia nad talerzem czegoś pysznego, jedzonego w jednej z tych super restauracji w NY ;d)
opisz więcej o rozmowie, była po angielsku? o co cię pytali? :)
OdpowiedzUsuńW formularzu zaznaczyłam, że chce rozmawiać po polsku, wiec rozmowa była po polsku. Pytali o to co robię, do kogo jade, gdzie ula mieszka i co robi, na ile jade. Tylo!
OdpowiedzUsuńoj dobrze ci bezuku :) najpierw nyc, potem warszawa latem :)
OdpowiedzUsuńna ile dostałaś wizę? 10 lat?
Mam najważniejsze pytanie świata ( dla mnie w obecnym momencie). Możesz mi ,proszę, powiedzieć gdzie mieszkaliście w Paryżu i mniej więcej koszty?
OdpowiedzUsuńDziękuję z góry .
drogi anonimowy, nie pomoge Ci zbyt bardzo, nie uciesze Cie i nie uratuje, gdyż mieszkaliśmy u cioci Marcelego, więc nic nie płaciliśmy za nocleg...
OdpowiedzUsuńNigdy nie komentowałam, lecz kiedy przeczytałam „Dziękuje również tym niemyTYm i niepiszącym, czuje waszą obecność(…)” miałam zamiar się odezwać i sprostować, bo przecież się myję i raczej mnie nie czuć. Po pełnym oburzenia weekendzie przeczytałam to zdanie raz jeszcze, spłonęłam rumieńcem, aż popękały mi naczynka na policzkach.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, czytam, pozdrawiam (kąpiąc się codziennie)
Jagoda
Bzu, koszmarne sprawy rysują się z noclegiem
OdpowiedzUsuńMam jednak nadzieję, że wynagrodzą mi to wszystko paryskie wspaniałości. Nie mogę też powstrzymać się od niskiej zazdrości posiadania cioci w Paryżu.
Pozdrawiam,
Anonimowy od noclegu.
skorzystam z meila co tu masz podany i ci dam link gdzie ja kupowalam ;)
OdpowiedzUsuńobosz jak ja się cieszę, że jedziesz do Uli! :) pewnie na obu blogach będę nocować, czekając na fotki i relacje :D weźże ją uściskaj od cioci Kasi ;)
OdpowiedzUsuńwspaniale że polecisz do NYC. co do papek na talerzu to ja całe życie mam skłonności to pochłaniania posiłków właśnie w takiej postaci, co irytuje moich rodziców twierdzących że mam burdel na talerzu ;D
OdpowiedzUsuńa Bzu napisala te piekna notke w moje urodziny, za co jej dziekuje! ;-) nie lubie papek, chociaz na 'kluseczki z miseczki' ochoty mi narobilas, niedobra!
OdpowiedzUsuńjak Ci super z tym wyjazdem :) pulpy wygladaja smacznie :)
OdpowiedzUsuńwreszcie spotkałam osobę, która tak samo jak ja lubi wszelkiego rodzaju pulpy, dobrze, że nie jestem z tym sama :) mi nawet czasami jest głupio to jeść przy znajomych ;) no i jeszcze Mad Men, wciągnął mnie na 2 tygodnie, dopóki całego nie zobaczyłam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń