wtorek, 19 lutego 2013

Luty jest taki fatalny. Nie zdziwiłabym się gdyby w lutym działy się wszystkie katastrofy, w lutym ludzie wchodzą pod pociągi, lub przynajmniej chcieliby troszkę to zrobić ale się boją, że rodzicom będzie przykro. Luty jest gówniany, niby taki krótki i niby prawie wiosna, ale to nigdy nie prawda. Zawsze zima, masz dość żarcia które siedziało korzeniami w ziemi, słodkawego zapachu jakichś pieprzonych pulpetów z marchwią który zawsze wpływa do Twojego mieszkania z klatki schodowej, co sobota. Co niedziela budzi Cię zajadłe walenie w kotlety schabowe, dokładnie 3 metry nad Twoim łóżkiem. Wrony się na Ciebie zamierzają. Psy srają jak szalone. Zakazać psom srania! Niby stopniał śnieg, więc kupy opadły swobodnie na pobocza chodników, ale codziennie pada troszeczke nowego, a za każdym jednym masz ochotę wrzeszczeć. Jak dzieci sąsiada, dokładnie metr za Twoją głową na podusi, cały dzień, od rana do nocy. Póki nie słyszysz odgłosów uderzeń, nie zadzwonisz na policję, bo może to po prostu straszliwie rozdarte dzieci. Ganiają się a potem wyją. Zapraszają gości z którymi ganiają się a potem wszyscy razem z tymi gośćmi wyją. A potem wrzeszczy tatuś. Z przekleństwami. Moi rodzice nie przeklinali, ale ja chyba będę. Bo wszystko mnie denerwuje.

Luty jest taki wspaniały.
Wszystko jest takie wspaniałe. Moje białe mieszkanko na Grochowie. Moja praca, o której jeszcze rok temu nawet nie śmiałam marzyć. Moja cera.

Nadal nie mam zwierza. Nadal mam chłopca. Nadal mi nic nie pasuje i chciałabym więcej niż mam. Chciejstwa na teraz to pięć kilo mniej (standard), niesamowita i zupełnie niespodziewana oferta pracy zagranicznej (lub jasna ścieżka kariery która mnie do takiej roboty doprowadzi) lub dużo pieniędzy. Drogie kosmetyki, które mają na twarzach kobiety w windach mojego biurowca. Ten nieskazitelny blask, rano. Ten uwiąd, wieczorem. Mijamy się codziennie i nie mówimy sobie dzień dobry. Nie żebym tego chciała.

Tramwaje śmierdzą. Menele rzucają spojrzenia i leniwie dłubią w nosie (to dzisiejszy).

Jestem niezadowolona, a czasem straszliwie rezolutna. A potem sobie przypominam, że należy być zadowolonym. Nie wiem co z tym począć.

Nic się nie zmieniło. Oprócz tego, że muszę muszę muszęęęę regularnie pisać, wysilać mózg i trzepać słówka, bo inaczej zwiędnie mi wspomniana już kiedyś, mocno odwapniona, kość piśmiennicza i jedyne co będę w stanie zrobić to poprawić katalog laptopów, z których wszystkie są takie same, a przy każdym innego rodzaju dławienie się z podniecenia. Nie od razu Rzym zbudowano, powiedziałaby pewnie mądrze jakaś wiekowa osoba. No i tego się trzymajmy.

A co u Was?

26 komentarzy:

  1. U mnie lutowo, a powinno być (rezo)lutnie. Ach ten luty...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach Kasienieńko, jak to dobrze, że jesteś :*
    U mnie dobrze, dziękuję, że pytasz!
    (tzn. jest okropnie jak zawsze, ale przecież trza być pozytywnym, tak?)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też luty, szczerze mówiąc.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bzu, nie spodziewałam się u Ciebie posta zakończonego pytaniem do czytelników! ;)

    W lutym wychodzimy na dziwaków, bo nie świętujemy Walentynek, a jak ktoś rozekscytowany wszechobecną czekoladkową różowością nie dowierza, to mówimy, że będziemy w domu pić piwo i oglądać filmy porno z grubasami i karłami. Działa za każdym razem!

    P.S. Tutaj mamy 5 stopni i wszyscy też narzekają na pogodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. karły zawsze peszą, uniwersalna odpowiedź na głupie zagajenia!

      Usuń
  5. mam złe wieści - wiosna nie nadejdzie z końcem lutego. na wszystkich zdjęciach z topienia marzanny (a topię już od ładnych paru lat) jestem w puchówce:<

    OdpowiedzUsuń
  6. po 11h spędzonych na zimnej sali wykładowej kołdra, ciepłe płyny i Twój post to szczęście nie do opisania

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, że piszesz :)

    Dlaczego tak nie lubisz Fashionelki?

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie tak sie sklada, ze tez luty, a moje zycie to kawal kupy. Wielkie nadzieje pokladam w marcu, a wiadomo czyja matka jest nadzieja. Pozdro. J.

    OdpowiedzUsuń
  9. zrobilam kiedys takie samo zdjecie Lublina, boze jak tam brzydko. U mnie nastroj podobny, choc mam te prace za granica i troche wiecej lat niz ty, moze z tego sie nie wyrasta? :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Nienawidzę zimy z całego serca, także mogę się podpisać pod tym postem obiema rękami i nogami.
    Luty jest okropny, marzec też nie jest za fajny, bo już niby wiosna, ale nadal czasem śnieg sypie i ogólnie jest brzydko i ziemia jest strasznie miękka od tego śniegu. Ja zawsze czekam na moment, w którym pojawią się liście na drzewach... a w tym roku to już w ogóle czekam podwójnie na kwiecień/maj, bo piszę maturę i już strasznie chcę ją napisać, żeby nie być zawieszona w tej nicości, gdzie niby trzeba się uczyć, ale już się nie chce...
    Jak już będę samodzielna i bogata, to zimę będę spędzać w ciepłych krajach, innej opcji nie widzę :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Skąd tylko ta chęć posiadania drogich rzeczy? Wyzbyć się tego trza bo to doczesność i marność. Szczęśliwa się poczułam w momencie kiedy stwierdziłam, że niepotrzebne mi te wszystkie rzeczy do których posiadania ludzie dążą. Spróbuj, a się przekonasz :)

    OdpowiedzUsuń
  12. HURRA! Bzu wreszcie powraca! czekali my z utesknieniem!

    OdpowiedzUsuń
  13. Trochę moje smutne zakopane pod śniegiem "ja" pocieszył fakt, że można to wszystko tak ładnie, zgrabnie, w paru zdaniach zwalić na luty i jego podłą naturę. Od marca postaram się być zadowolonym człowiekiem.


    Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  14. Och, cieszę się, że u ciebie tak w porządku! Powiedziałabyś, czym będziesz zajmować się w pracy? :>

    OdpowiedzUsuń
  15. Czemu Lublin Kasia? Nie psuj ludziom nastroju !

    K.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bzu.. za kazdym razem jak Cie czytam, jedno pytanie mi na jezyk przychodzi.. czemu ty wciaz tu, w Lublinie, w Polsce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przeca Wawa,nie Lublin,rzecze Kasia Kasia na twitterze!

      Usuń
  17. Ja mam w lutym urodziny. I właśnie najbardziej lubię w lutym zbierać kupy bo przy okazji kupy swojego psa mogę zebrać jeszcze kilka dodatkowych. W lecie nigdy mi się to nie zdarza! ~157

    OdpowiedzUsuń
  18. Jest już marzec!!! Fajny blog będę wpadać częściej!!

    OdpowiedzUsuń
  19. zabawni jesteście z tym naśladowaniem stylu bzu, dziewczyna musi mieć dobrą bekę jak czyta wasze wypociny :D

    a u mnie tak trochę jak z tymi pociągami z powodu lutego, tylko w marcu, bo nadal jest zima :/

    OdpowiedzUsuń
  20. Kasiu, przeglądałam ostatnio Twojego instagrama i widziałam zdjęcie świetnego naszyjnika. Czy mogłabyś napisać, gdzie go kupiłaś?

    OdpowiedzUsuń
  21. zawsze mnie to ciekawi. pijesz czarną kawę? bez mleka? jak to :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no normalnie. z mlekiem jest dla mnie zbyt rozcienczona, smakuje mi tylko w niektorych knajpach gdzie maja odpowiednio podgrzane mleko i idealne espresso. z cukrem fatalna, jak papieros zanurzony w miodzie. bo kawa to taki moj papieros, ale z wyeliminowanym rakiem pluc. z mlekiem i cukrem ujdzie, ale musi byc idealna proporcja ;) czarna kawa jest super.

      Usuń
    2. ja kawę z mlekiem, ale mleko musi być podgrzane i spienione, co czynię każdego ranka, w dodatku sama mielę kawę i zaparzam w kawiarce :) więc rytuał porannej kawy nieco trwa :) hierarchia wartości moja kawa>zdążenie na tramwaj :P

      Usuń