poniedziałek, 3 marca 2014

Leżę pod kołdrą i ruszają mi się tylko oczy, na więcej nie mam siły, bo oduczyłam się zasypiać. Niepokoje takie tam. Leży się smakowicie, nie wiem kiedy znów będę tak sobie spokojnie.
Mam rozpisany plan zmartwień na każdy dzień.

W środę będą mi się trzęsły ręce od czekania.

Jutro będzie nieogarnięte. Niech mi ktoś zrzuci linę do tej studni. Stara śpiewka. Czas domyślić do niej nowy plan. Może na plaży.

Dzisiaj było dziwne, wietrzne i poddenerwowane. Zostały mi dwa dni i nadal nie mam japonek ani filtra przeciwsłonecznego. Takie sezonowe rarytasy to nie u nas nie teraz, panie tego.

Wczoraj był dobry zimny dzień, doskonale miejska niedziela. Śniadanie w Kubku z fajnym państwem Tolowym. Sto milionów kroków, ból głowy i koszmarne niewyspanie na twarzy i w nogach, a mimo to jakaś podejrzana (wcale nie) uciecha. Dawkuję sobie ludzi, bo czasem jakoś nie mam na nich siły, zwłaszcza jak znajdę odpowiednią do włóczęgi muzykę, na przykład dziś Jefferson Airplane. Pustym Śródmieściem dobrze się idzie, w końcu docieram do Rakowieckiej i znajduję sobie misję. Wspólne milczące szorowanie stuletnich drzwi i przesuwanie wielkiej szarej kanapy w pachnącym najlepiej, bo farbą i drewnem mieszkaniu mojej przyjaciółki na ostatnim piętrze starej kamienicy. A potem idealne na niedzielę pierogi z mięsem i grubymi jak dla górnika skwarami, z najfajniejszego mleczaka warszawskiego. A ręce pachną nam płynem do mycia szyb. I znów samotny szaro-granatowy spacer z rękami w kieszeniach i drapaniem w gardle. Różowe buty dobrze niosą. Wyprzedzam wszystkich na trzeciego.

Dobrze, że z głowy wymiotło stary brud. Ten nowy jest taki biały i puchaty jak pyłek lipy, ciekawe czy dostanę od niego straszliwego kataru. Staram się nie zastanawiać nad tym, co będzie później niż za trzy godziny.
Dostajesz to, co widzisz.
Słodko toniesz w tym i łamią Ci się usta w ostatnim uśmiechu.
Oby jak najczęściej. Ale na wszelki wypadek o tym nie rozmyślaj.


12 komentarzy:

  1. podam Ci chusteczkę w razie tego kataru. w chwili niemocy największej nawet pomogę wydmuchać nos.

    OdpowiedzUsuń
  2. Który jest najfajniejszym warszawskim mleczakiem? Prasowy? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nowy brud niesie nadzieję, że da się go okiełznać! ślicznej, szczotki z piór! pysiak, Joana

    OdpowiedzUsuń
  4. "Dostajesz to, co widzisz". Planujesz sobie zmartwienia, więc będziesz się martwić - dokładnie tak, jak sobie życzysz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne, szczególnie ostatni akapit. Zapożyczę go sobie, mogę? :) Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bzu, wielokrotnie podkreślam sobie w głowie Twoje słowa i mam ochotę cytować.
    Rozpieszczasz tym swoim pisaniem. Chłonę, wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Spring fever! Na to cierpią wszystkie osoby spod znaku Barana.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tłusty czwartek. Zdjęcie na twitterze. Bluzka w chmurki.
    Skąd jest ta cudowna bluzka w chmurki?

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam taki klimat zdjęć! Są świetne!

    Zapraszam też do mnie, tam dużo zdjęć z Krakowa i nie tylko :)
    http://przedsiebieprosto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozpisany plan zmartwień na każdy dzień -brzmi znajomo. Pozdrawiam genialna kobieto.

    OdpowiedzUsuń