Na wstępie pozdrowienia dla szpiegów, prawdziwych ludzi których znam, którzy mnie odnaleźli. Może jeszcze nie, ale kto niegłupi ten znajdzie po nitce do kłębka tego żenującego blogasa. Oh well.
Oto co mam dziś do powiedzenia:
Zapach potrafi u mnie wywołać rzewny płacz. Wielkie łzy grochy spływające po policzkach zbierające po drodze puder łaskoczace i kapiące na dekolt.
Byle zapach.
Wącham własną dłoń, na niej krem do rąk Kamil, czy coś. Nie wiem skąd się wziął w mojej głowie. Wącham własną dłoń i czuje jakbym wąchała swoją przeszłość, jakby moja ręka i ręka mojej mamy sprzed 15-18 lat były tą samą ręką. I czuje, że już tyle za mną i że to takie straszne. Czasem chce być niedorozwinięta i nie dorastać. Zakrywać oczy maminą chłodną ręką i mieć temperaturę wieczorem i absorbować sobą i nigdy nie mieć więcej niż osiem lat. Potrafie się z tęsknoty za tym pragnieniem zalać łzami na zawołanie. Durna. Życie mnie przeraża. Tchórz. Zaczęło się od kremu Kamil, czy coś, przypomnę.
Wącham pranie i jestem jednocześnie panią domu z reklamy silanu i dzieckiem które pierze misia w coccolino i tą samą ośmiolatką która w niedziele po "kąpieli na pełno wody" ogląda kubusia puchatka zawinięta w świeżo zmienioną pościel. Om nom nom.
Wącham wszystko. Lubie wąchać. Slinię się jak wącham papier i drewno i tynk, pożułabym. Jak Remedios. (Rebeka, nie Remedios. Caly moj swiatopoglad runal ;()
No i dźwięk też potrafi. Jestem dosyć płaczliwą osobą, to fatalne. Muzyczna Poczta UKF. Teraz na przykład jakiś chłopiec zadzwonił do radia i poprosił o Imagine Johna Lennona. Oh please, to takie rzewne. Szary dzień, wszędzie półmrok, w ręku jabłko, wszędzie ten John Lennon i jego pianino. Co widze: najpierw siebie klęczącą przy Strawberry Fields, w gardle gula, w okienku aparatu zdjęcie Lennona i paskudne białe adidasy anonimowego turysty. Więc za sekundę widzę siebie duszącą się z radości, gulgoczącą tą radością i kłusującą przez Central Park z radosną nowiną. A potem podobny też szary dzień i Ule i siebie w galerii na południowym Manhattanie. Oglądamy album o Lennonie i Yoko. A potem na chwileczke całą moją licealną klasę jak na angielskim śpiewamy cieniutkimi głosikami piosenkę z czytanki, tak ładną i mądrą że aż nam głupio i musimy pochichotać i się powydurniać.
A teraz Epitaphium King Crimson! No litości. Widzę że nie tylko ja dziś zafiksowana na śmierć. Oh Steve, iSad...
Taki tam piątek, pierwszy wolny od trzech miesięcy, pierwszy samotny od trzech miesięcy i bardzo mi to pasuje. Na zdjęciu dziwne zdjęcie, kurz ze skanera do slajdów i niebo. Widać przecież, komu ja to opowiadam, oj kasiakasia.
No i co tak mało komentarzy, mam zacząć stosować tandetne tricki z poradników dla kasołasych bloggerów i konczyć notke pytaniem żebyście sie czuli włączeni? CZY TAK? Co o tym myślicie moi drodzy?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nic o tym nie myślę i nie sądzę, ponieważ ogłupiałam od wszechogarniającego uczucia utożsamienia się z tekstem. Też jestem wąchaczem. Nawet dziś się nad tym zastanawiałam, jadąc z jednego końca lublina na do drugiego i siedząc na samym końcu ikarusa, chwytałam nozdrzami znienawidzony zapach chryzantem (jakiś babiszon je transportował, zajmując ekskluzywne miejsce tuż za kabiną kierowcy). Chyba powinnam rozważyć karierę perfumiarskiego 'nosa' lub ew. zostać seryjnym mordercą na drodze do uzyskania idealnej 'perfumy' :D
OdpowiedzUsuńPS: http://bi.gazeta.pl/im/8/7699/z7699038O.jpg Miś coccolino był moim archetypem przytulanki!
Miłego piątkowego wieczoru!
ach! i nie rozważaj żadnych tricków z pytaniami, twoje notki są i d e a l n e !
OdpowiedzUsuń*no chyba, że zrobisz jakiś 'giwełej' koniecznie połączony z 'lubieniem' na fejsbuniu :D To podobno skutecznie zwiększa ilość komentarzy!
w takim razie wszystkie takie Kaski są. Bo jest już nas dwie, Ty i ja, ja i Ty. Mnie też zapach, muzyka przypominają wiele. Wzruszają. Sprawiają, ze chcę wrócić "tam". Że nie chcę tego, chcę wrócić i żeby czas się zatrzymał. Bo teraz za dużo zmartwień, problemów, wtedy było beztrosko, radośnie...
OdpowiedzUsuńMam tak samo z zapachami. Mam nos jak pies myśliwski. To jest moja duma i moja zguba, bo z jednej strony wiem co każdy sąsiad je na obiad (co jest fajne), pamiętam ludzi po tym jak pachną i wygrywam zakłady na wąchanie przypraw z zamkniętmi oczami. Ale z drugiej strony, jeśli Lee poszedł biegać, to że spodenki są w domu wiem od progu. Autobusy miejskie to też dla mnie przekleństwo. A przy okazji, muszę wylać żale. W Stanach śmierdzą tylko bezdomni, a w Polsce również panowie domni lecz niedomyci.
OdpowiedzUsuńkazdy taki jest chyba, ale nie chce sobie tego uswiadamiac bo poczuje sie wtedy jeszcze bardziej nijako;)
OdpowiedzUsuńPisz dla siebie, nie dla kogoś ;) Tak sądzę, choć ciągle sobie o tym sama musze przypominać. Znajdą, to znajdą. Masz się czym chwalić, bo cholernie dobrze się to czyta. Wąchaczem nie jestem, ale płaczliwa nieprzyzwoicie. Potrafię się rozpłakać z powodu zapachu, muzyki, krajobrazu... kiedyś się tego wstydziłam, a dzisiaj płaczę, choć nikt tego nie rozumie.
OdpowiedzUsuńHej mam tak samo:) Szczególnie ostatnie zdanie!
Usuńmyślę, że większość osób tak reaguje na zapachy. Mam ogromny sentyment do kremu Dove i perfum (czy jak to woli perfumy, perfuma, perfumów :P) Armani Diamonds...
OdpowiedzUsuńNajsilniej działają na mnie zapachy związanie z dzieciństwem
Twoje wpisy często budzą we mnie tyle emocji, że nie zawsze od razu potrafię je ubrać słowa. Przysięgam sobie, że wrócę i zostawię komentarz, lecz niestety nie za każdym razem to robię, ale wiedz przynajmniej, że mam wtedy straszne wyrzuty sumienia :)
Najlepszym sposobem na lawinę komentarzy byłby oczywiście giwełej połączony z obowiązkowym lajkowaniem fanpejdża, jednak nie polecam Ci tej metody :) No bo co jest lepsze: 10 komentarzy, z których każdy zawiera przynajmniej jedno zdanie wielokrotnie złożone, czy srylion podpisów "Fajnie, zapraszam do mnie"?
słuchasz trójki! wiedziałam ze mam do czynienia z bratnią duszą:)
OdpowiedzUsuńwow. bezukowa książki czyta! jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńA tak poważniej,to jedyną rzeczą która mnie bardziej wkurza od kaszlu to brak powonienia [w stanie przeziębienia]
Tynk mnie odrzuca,wolałabym źreć glebę jak Rebeka ;)
Napisałam dziś w notce pytanie do czytelników, ale naprawdę chcę poznać opinię tych czterech osób, które mnie czytają!;) Zapomniałam, że Remedios nazywała się Remedios. Dzięki za przypomnienie.:)
OdpowiedzUsuńRelacje autor-komentator są niezwykle ważne, czuję się włączona do dyskusji, serce me przepełnia mydlana radość, zwróciłaś się przecież do MNIE.
OdpowiedzUsuńMoja wdzięczność objawiła się czekoladowymi pancakes na bazie Twojego przepisu, o których musiałam wspomnieć w nowym poście, bo o pancakes warto.
Pachniały tak jak w wonnej wyobraźni, ale do tej mojej miłości więcej się nie przyznam, bo naprawdę nie chcę, abyś poczuła się nijako ;).
no masz, nie wącham i nie płaczę za dużo, ale jak tak zostałam włączona to aż nie mogę nie zostawić śladu. Możesz się przynajmniej pocieszyć, że jednak nie wszyscy tacy są, jakoś szczególnie wąchający w sensie. No i piszący też. Naprawdę, czuj się wyjątkowo ;)
OdpowiedzUsuńDobra, zasypiam, lepiej się już nie odzywam. Pozdrawiam!
bzu uprzejmie proszę o wyjście z mojej głowy, podsłuchiwanie moich myśli i umieszczanie ich na blogu jest nie do przyjęcia.
OdpowiedzUsuńRebeka a nie Remedios :)
OdpowiedzUsuńZ zapchanym nosem nic nie smakuje. I nic się nie czuje. Nawet serce bije wolniej... Zapachy mają moc!
OdpowiedzUsuńNiezwykle magiczna ta foteczka :))
No to co jadla remedios :(
OdpowiedzUsuńzawsze czytam Twoje notki a nigdy nie piszę komentarzy, to przez Twoje lekkie pióro którego Ci zazdroszczę i głupio mi pisać do Ciebie prostym, wiejskim językiem.
OdpowiedzUsuńno ale skoro od teraz jesteś obrażoną primabareliną którą nęcą kolejne komentarze to masz i ode mnie! :) i dzięki że znowu napisałaś, najbardziej lubię gdy piszesz o niczym, wtedy moje zycie nie wydaje się takie nudne :D
Ale jak masz mniej komentarzy, to częściej piszesz notki! :)
OdpowiedzUsuńoch wybacz, wchodze czytam poruszona jestem doglebnie, lecz czesto nie mam jak komentarza zostawic (czytam w szkole/pracy/skrycie przed chlopcem), a i czesto nie wiem coz rzec... jestes wporzo! ;)
OdpowiedzUsuńWg GGM i El Tio Google Remedios była wniebowzięta.Pewnie powietrzem się żywiła czy tam bożą łaską.nie pamiętam ;(
OdpowiedzUsuńhej,
OdpowiedzUsuńwiesz Bzu ja tez tak czuje... też mam chwile w których nie chce dorosnąć, nie chce być "duża", nie chce pracować, zarabiać, wydawać, dążyć, nadążać, sprawdzać się i podążać... chcę mieć mamę i tatę, ogródek i spokój... męczy mnie gonitwa i porównania, męczą mnie opowieści o tym jak to komu się udało.. studia, kariera,samochód,wycieczka na Bali,rozwój osobisty,dwójka słodkich dzieci,pieseczek.. itd itp
Chcę być sobą, chcę wewnętrznego szczęścia, przytulania i zapachu ciasta...
pewnie to nierealne w dzisiejszym świecie, pewnie zaraz ktoś mnie zdołuje i mój sen pryśnie jak bańka mydlana, no ale pomarzyć można... i wiesz co Bzu ja chyba chcę żyć tymi marzeniami...
pisałam Ci już że powinnaś napisać książkę... zwykłą książkę o zwykłych ludziach i niezwykłych marzeniach, napisz to będę miała co czytać w jesienne wieczory i będę miała poczucie że nie jestem sama :) dzięki Bzu :)
p.s. ale się rozpisałam,wyczerpałam limit na caly miesiąc ;)
Ola
Oj Kasiu, ja tez tak mam. Spotkajmy sie w grudniowym Lu, to poczujemy swoje zapachy i beda nam sie na zawsze kojarzyly z NAMI (w pewien sposob jakos to oblesnie zabrzmialo). Ale wiesz czaisz, Ty swoje perfumy, ja swoje i do tego kubek cieplej kawy albo goracej czekolady gdzies na starowce (ja lubie Lublin, naprawde!). I bedzie fajnie. O.
OdpowiedzUsuń+ mi krem ziaja do twarzy niebieski przypomnina milosc mojego zycia i wakacje mojego zycia. jak go widze w drogerii to omijam szerokim lukiem.
Ja np chciała bym juz zapach świątecznych pierników wyrabianych przez siostry zakonne w moim mieście a tak to mam tylko poranny zapach deszczu i jesieni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta. Czasem, zapraszam tez do mnie.
Hej Bzu;)
OdpowiedzUsuńZa te kilka słów kocham Cię jeszcze bardziej : "Muzyczna Poczta UKF" :*
Życzę więcej takich miłych i przyjemnych piątków, bajos...
Lena
A dziękuję Bzu bardzo :)
OdpowiedzUsuńPrawie jakbym czytał "Du côté de chez Swann" Magdalenko ;)
OdpowiedzUsuńM.P.
Jak przeczytałam twita o figach, przypomniałam sobie jak moje mango nazwano jabłkami :D
OdpowiedzUsuńno dobra, przeczytałam, zachwyciłam się, a teraz zmykam na kawulca.
OdpowiedzUsuń:-) Bezwysiłkowo podsumuję: Lubię to!
OdpowiedzUsuńPrzykro mi to pisać, ale trup tego bloga powoli stygnie.
OdpowiedzUsuńTrup stygnie i już sępy żerujom :I
OdpowiedzUsuńhehe dobre te dwa ostatnie żarciki;).
OdpowiedzUsuńOjjj Satandejku! Szpiedzy pozdrawiają także Ciebie, nawet jeśli udało im się dotrzeć do Ciebie pokrętną drogą! Będąc w stolicy odezwij się do osoby, której dałaś uroczą książeczkę o uściskach!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, szpieg anonimowy!
Nie wiem czy to fer czytać czyjeś blogi bez zaproszenia.Przez przypadek weszłam na kilka blogow i jestem zachwycona lekkoscią wypowiadania swoich odczuć i opowiadania o sobie,jestem skrytą osoba i po prosztu nie umiem pisać.A bardzo chciala bym. Czy moge czytać i może od czasu do czasu napisac cos w komentarzach?
OdpowiedzUsuńTeż weszłam przez przypadek i tekst nie niezwykle wzruszył.... Też tak mam:0 Wzruszam się z byle powodu! Potrafię się zalać słysząc dźwięki ukochanej muzyki (trance, progresive trance...) wyzwala we mnie dziwne uczucie smutku, żalu, nostalgii za czymś co było co już nigdy się nie powtórzy... Wszystko jest ruchem i nie mamy na to wpływu! Słońce mnie wzrusza, ptaki, morze, niebo, starość... lubię tego doświadczać choć mówią mi, że niepotrzebnie się tym przygnębiam... nie rozumieją!Ja czuję się bogatsza o te uczucia które we mnie drzemią...! Doceniam takie rzeczy jak czas, przyroda, wolność, nicość! Czasami chciałabym się tak wyciszyć, zatrzymać w całym tym chaosie ale niestety świat pędzi na załamanie karku! Przemijamy i ciężko mi się z tym pogodzić, zaakceptować że pewnych rzeczy nie będzie wypadać robić, że pewnych rzeczy mogę nie doświadczyć a może aż za nadto przyjdzie mi zmierzyć mi się jakąś "góra lodową" kto wie! Jestem niespełna 30 letnią osobą a już mam żal, że pewne rzeczy są już za mną... Można byłoby tak pisać i pisać...bo to temat rzeka ale trzeba kiedyś skończyć i powiedzieć: Żyj tak abyś sobie i nikomu nie sprawiał przykrości, doceniaj każdą chwilę i wykorzystaj swój czas jak najlepiej, uśmiechaj się, ufaj nigdy niczego nie żałuj! Życzę powodzenia będę tu zaglądać!:))
OdpowiedzUsuń