niedziela, 17 kwietnia 2011

Mam prawie tyle postów co obserwatorów. Cóż za odkrycie! Jedno i drugie będzie rosło powoli, gdyż nie zamierzam wyłudzać obserwowania przez organizacje rozdań całusów w pierścień, oraz nie jestem w stanie pisać częściej. Teraz też mi sie nie chce. Już to kiedyś mówiłam, ale idealnie byłoby móc pisać głową. Na przykład podczas powrotu do domu ostatnim autobusem, który wygląda jak wagonik metra w berlinie w latach 90, pełen narkomanów o szarych twarzach. A na siedzeniach napisane markerem, lub wydrapane kluczem, że wszyscy jesteśmy chuje i że jot pe na sto procent. Pobudza mnie wtedy lykke li i po raz tysięczny gapie się przez brudną szybę na brudne miasto, na przaśne twarze, spalone kosze na śmieci, sikającego pijaka, rozwrzeszczane którym-czegoś-brakuje-ale-to-tłamszą-i-idą-pić-a-potem-markotnieją grupy "studentów". Och to szalone życie studenta, któremu wystarczą dwa piwa, żeby był radosny i się chwiał. To już ja. Wtedy nawet sarmaci nie powodują że zgrzytam zębami. Nie rozlewam się w plame, tylko trzymam konturów. Po prostu na nich nie patrze. Jest pięknie, w zasadzie, bo patrze w niebo.

Nadal nie ogarniam swoich wakacjątek. Zrobiłam listę rzeczy, które chce zjeść i muzeów do których wejde, ale na tym koniec. Musze sie dorwać do porządnego przewodnika. Jak się domyślam, EKUZ czyli europejska karta ubezpieczenia zdrowotnego nie obowiązuje za oceanami?;/ Jesli tak, to czy musze iść do pzu? Jak ja nie lubie musieć. A perspektywa świąt rozbija mi całkiem plany i planowania. Co sie jeszcze robi przed wycieczkami? :O Czy ktoś mógłby się ze mną podzielić wiedzą o super miejscach które zna w Nowym Jorku, a najlepiej też w Bostonie i Waszyngtonie? Albo super radami. Och jaka byłabym wdzięczna!

Z innych nieciekawostek:
1. Pijany sinoczerwony pan cały w dżinsie zapytał mnie w windzie: Ty tu mieszkasz? Czy do koleżanki przyszłaś? A powiedz, lubisz brzydkie dowcipy? Łypnął oczkiem. Jestem niema. Nie mam rączek ani nóżek ani swojego zdania w sprawie brzydkich dowcipów. Czasem jestem też taka wobec normalnych ludzi, przezroczysta. Żeby nie pytali i nie wymagali odpowiedzi.
2. Poparzyłam sobie rękę niosąc zbyt ciężki kubas białej herbaty z meniskiem wypukłym. Spałam z ręką w misce z lodowatą wodą, która z godziny na godzine robiła się coraz mniej lodowata. Mam dwie blizny w kształcie trójkątów. Wojenne niemal.

No nie wiem co jeszcze miałam do napisania. Ogólnie wszyscy znamy to uczucie.
Wiosna jest cacana.
Patrzysz na trawe, która wygląda jak wyrwana żywcem z polany w środku lasu. Na wielkie i za ciężkie pąki, śliskie i błyszczące, na szczytach patyków. Gołębie sie pieprzą, ich szyje dostają erekcji, a ich kobiety uciekają wtedy w popłochu. Każdy dzień ma swój czas przeznaczony tylko dla powietrza. Nigdy nie jest zimno. Piwo inaczej smakuje. Wielkie różowe słońce wisi nad horyzontem, pocięte przez kable trolejbusowe. Tandeta. Wiosna to tandeta, jak zakochanie, albo jak pastelowa kokarda. Wspaniała. Rozglądanie się dookoła zajmuje dużo więcej czasu niż jakąkolwiek inną porą roku. To miasto mimo że obleśne do potęgi, wyciska w człowieku jakieś stemple, takie których się nigdy nie zapomni.

Mam taki nastrój, jaki panuje w nowym filmie Coppoli: Somewhere. Długie, chłonięte zmysłami chwile w których nic się nie dzieje. I takie też pisanie. Na życzenie niejakiej clumsy i ku ukojeniu jej frustracji, chociaż wątpie żebym pomogła ;)



Czy każdy człowiek tak ma, że w środku siebie, sobie wydaje się ładny, a potem jak patrzy w szybę to jest przez ułamek sekundy zdziwiony? Że on nie taki. Że szkoda. Ja tak mam.

19 komentarzy:

  1. ja tak mam, oj jakże często.
    kiedyś będziemy za pomocą wysłanej myśli prowadzili blogi. jestem tego pewna.

    OdpowiedzUsuń
  2. za pomocą myśli - oj wolała bym nie bo może się to skończyć jak w raporcie mniejszości, a co do nastroju rodem z filmów Coppoli to nawet lubię ten stan zawieszenia... Co do odbicia - każdy tak ma, a na pewno każdy, którego stać na refleksję nad sobą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym mieć taki stan zawieszenia. Ale kierva, ni ma jak, bo życie pędzi i już nie wyrabiam :/ Za dużo na mym małym łbie.
    Zazdroszczę Ci czasu na refleksję i tych wakacji w stylu american dream, oj zazdroszczę.

    A co do ubezpieczenia, to może Euro 26? Bo PZU to zdziercy i osobiście nie mam do nich zaufania :P

    OdpowiedzUsuń
  4. ależ ci zazdroszczę tego Nowego Jorku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki mas zmodel laptopa?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tak mam.
    I chciałabym pisać głową.
    Zdjęcie z makaronikiem- cudne ;).

    OdpowiedzUsuń
  7. niejaka clumsy dziękuje, być może frustracja była spowodowana wrzodami i ogromną chęcią, a niemożnością zjedzenia czegoś pysznego.
    a Twoje posty koją duszę tak samo jak coś czekoladowego

    OdpowiedzUsuń
  8. Och jak ja bym chciała, żebyś Ty częściej pisała, bzu... Zycie wtedy takie jakby lepsze

    OdpowiedzUsuń
  9. Też tak mam niestety. Na zdjęciach też jestem brzydsza niż mi się wydaje, że jestem ;). A mówią, że koło trzydziestki kobiety są w rozkwicie urody... Niestety u mnie bardziej rozkład niż rozkwit.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja też mam tyle postów co obserwatorów, ale zaraz to popsuję ;)
    bzie, tęsknię :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam jak piszesz, jak mogłam w ogóle zapomnieć. Chyba wolałabym iść sobie kupić te dwa piwa (ale żelazna zasada: nie pić w samotności) niż przepisywać paluszkami to, co w głowie napisałam miesiąc temu, więc już nie pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Euro 26 ma opcje rozszerzona na stany. znajjomi korzystali nawet jakies zwrity za choroby dostali...

    OdpowiedzUsuń
  13. czyli mowisz kasiu, ze cieplo w lublinie? czyli ze mam dzis do walizy pakowac same szorty i zwiewne kiecki, nie kozuchy, szaliki i kalosze?

    nigdy nie jadlam macaroons :<

    OdpowiedzUsuń
  14. wesołych ,słonecznych i radosnych świąt wielkanocnych życzy kiwi:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne zdjęcie, któż je zrobił, sama może ?

    - Ciocia Bogusia

    OdpowiedzUsuń
  16. w nowym jorku polecam do spróbowania koniecznie kuchni etiopskiej :) pamiętam, ze jest tak trochę takich knajpek (baa, ciężej wymienić coś czego tam nie ma, niż to co jest), a kuchnia jest bardzo dobra!:)
    no i czekam na notatki z wojaży nowojorskich, mam przeczucie, że będzie się działo :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ależ tego bloga się świetnie czyta!
    Przeczytałam dopiero parę postów, cieszę się, że jeszcze tyle poprzednich przede mną:)
    Pozdrawiam i gratuluję bloga.

    OdpowiedzUsuń
  18. przeczytalam 'mam prawie tyle psow co obserwatorow'. zjechalam w dol, zeby sprawdzic ile tych psow moze byc. 141! jestem niedorzecznie slepa! posty przerabiam na psy, a pozniej sie dziwuje. glupia ja!

    a tak z innej beczki, to uwielbiam Ciebie podczytywac! (glask niniejszy jest glaskiem niewymuszonym, szczerym i jak najbardziej zasluzonym :))

    OdpowiedzUsuń